PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM TO WAŻNE!!
- Nie żartuj.. - Vanessa pisnęła, zakrywając dłonią usta.
- Boje się, Van. Tak cholernie się boje o Rosalie - pociągnęłam nosem, skubiąc materiał dresowych spodni - Nie wiem co mam robić
- Ale jakim cudem znalazłaś się w jego łóżku?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami, a dziewczyna spojrzała na mnie krzywym spojrzeniem, wyrażającym dezaprobatę - Tak, wiem. Jestem największą idiotką na ziemi.. - jęknęłam, chowając twarz w miękką poduszkę.
- To chore - skwitowała, kręcąc zniesmaczona, głową.
- Kiedy to odkryłaś? - prychnęłam -Zabiję skurwysyna...
- Powiedz mi gdzie jest Liam kiedy go najbardziej potrzebujesz? - poprawiła swoje włosy, podkładając swoją prawą nogę pod tyłek.
- Jeszcze jego by tu brakowało - syknęłam, jeszcze bardziej wciskając swoją twarz w biały pierz.
- Teraz to już serio nie rozumiem - westchnęła, klaszcząc dłońmi o uda.
- I lepiej żebyś nie rozumiała
- Mam pomysł - pisnęła, a jej dłoń zderzyła się z moim pośladkiem. Powoli i niezgrabnie zaczęła wstawać z łóżka, a ja dokładnie przyglądałam się jej ruchom.
- Jeśli chcesz mnie zabrać na jakąś imprezę to ja bardzo podzię..
- Idziemy na zakupy! - zabłysnęła swoim śnieżnobiałym uśmiechem - Nie obraź się, ale przez te nerwy ostro schudłaś i wyglądasz jak menel w tych za dużych ciuchach
- Słucham? - zachłysnęłam się własną śliną, wciągając głośno powietrze.
- Nie martw się. Ciocia Vanessa znajdzie dla ciebie porządne ciuszki - mrugnęła oczkiem.
Cichy chichot dobiegł z mojego gardła.
~.~
- Nie daje już rady... - schyliłam się, głęboko oddychając.
Nie mam pojęcia ile już łazimy po tej galerii, ale moje stopy definitywnie powiedziały "STOP!".
- No dalej, Miley, za chwilę kończy się promocja na ten zajebiście dobry podkład! Nie marudź i rusz to swoje tłuste dupsko!- mruknęła, patrząc na mnie groźnie.
Tak, moje drogie koleżanki, to Vanessa, która będąc na zakupach staje się pieprzoną sukodiwą.
Pamiętam jak raz szarpała się za włosy z jedną laską w sklepie obuwniczym. I jak to się skończyło? Wielkim płaczem, gdy zobaczyła swoją, podrapaną paznokciami, twarz w lusterku i zakazem ponownego wejścia do sklepu.
- Zaraz zajdziemy gdzieś to sobie odpoczniesz- westchnęła, przekręcając oczami.
- Nareszcie..
- Oto wasze zamówienie - bardzo przystojny brunet, podszedł do lady, podając nam dwie mrożone kawy z czekoladą i bitą śmietaną - Smacznego
Widać było, że wpadła mu w oko, bo ślinił się i puszczał zalotne uśmiechy.
- Dziękujemy - odezwała się, puszczając oczko w jego stronę.
- Zostajemy tutaj, czy wychodzimy?
- Możemy wy..
- Miley? Miley Johns?
Zmarszczyłam brwi, odwracając się na pięcie. Przede mną stała dziewczyna, którą pierwszy raz widzę na oczy i... Ja pierdole, naprawdę była piękna.
- Tak?
- Jestem Nicole i proszę, żebyś mnie wysłuchała, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Spojrzałam zdezorientowana na Van, ale ta tylko wzruszył ramionami.
- O co chodzi?
- Jestem... - zatrzymała się na chwilę, jakby nie wiedziała co dalej ma powiedzieć- Przyjaciółką Justina.
Prychnęłam na słowo "przyjaciółka", przekręcając oczami.
- Błagam, daj mi dokończyć...
- Nie chcę tego słuchać! - otarłam się o jej bok, kiedy postanowiłam wyjść z knajpki.
- Proszę...Chodzi o Rose.
- Daj mi spokój, kurwa. Przekaż Justinowi, że w dupie mam jego "przyjaciółki"- zrobiłam cudzysłów w powietrzu - Żeby się odczepił ode mnie i mojej - specjalnie zaakcentowałam ostatnie słowo - córki raz na zawsze.
- On...
Nie miałam zamiaru jej dłużej słuchać, więc wyszłam z lokalu.
Co on sobie, kurwa, myśli? Huh?
Że przyśle do mnie swoje "przyjaciółki" na rozmowę, ja naglę zmienię zdanie i będziemy żyć jak stare, dobre małżeństwo?
Ha, popierdoliło do końca?
- Odwieźć cię do domu? - odezwała się Vanessa, przekładając torby z jednej ręki do drugiej.
- Nie, poradzę sobie. Do jutra?
- Ta, do jutra - objęłam ją, mocno ściskając.
Miałam szczęście, gdyż właśnie w tym samym czasie podjechał mój autobus.
- Wróciłam! - mój głos rozległ się po domu, ale nie otrzymałam odpowiedzi - Mamo?
Zmarszczyłam brwi, odkładając torby pod ścianę.
- Mamo? - usłyszałam cichy szloch pochodzący z kuchni, więc jak najszybciej pobiegłam w tamtą stronę.
Na kuchennych kafelkach, oparta o lodówkę, siedziała Melanie.
- Co się stało? - przykucnęłam przy niej, wycierając łzy z jej opuchniętej twarzy.
- Ja... Ja przepraszam
- Co się stało?
- Rose zniknęła
Z mojej twarzy raptownie odpłynęły wszystkie kolory, a przed oczami pojawiła się twarz Nicole...
"Chodzi o Rose".
___________________
POSTANOWIŁAM BARDZO WAŻNĄ RZECZ. OTÓŻ "LIFE ISN'T EASY" POWOLI DOBIEGA KOŃCA I POD KONIEC CZERWCA NAJPRAWDOPODOBNIEJ DODAM OSTATNI ROZDZIAŁ, WIĘC KOLEJNE POSTY BĘDĄ DODAWANE CO TYDZIEŃ, CZYLI NASTĘPNY BĘDZIE W NIEDZIELE ITD.
KOCHAM WAS I WYBACZCIE MI TEGO BLOGA, BO ZAWALIŁAM NA CAŁEJ LINI.. :')
Ehh...w takim momencie kończysz :'( Ja chcę dalej ! <3 Supcio :D Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPrzydałaby się.. Dziękuję :)
Usuń