Błagam. Skomentuj.. To dla mnie mega ważne :')
To już trwa trzy godziny i czuję jak powoli wysiadam. Kompletnie nie wiem co mam robić. Nie potrafię wymyślić czegoś sensownego i z każdą kolejną minutą jest coraz gorzej.
Gdzie ona może być?
Czy wszystko z nią w porządku?
A jeśli...
Nie, nie Miley. Wszystko jest okej. Rose jest cała i zdrowa, spokojnie.
- Miley! - krzyk Cleo rozległ się po całym mieszkaniu, kiedy zdyszana wpadła do środka- Skarbie, tak mi przykro...
Pociągnęłam nosem, a kiedy uniosłam głowę, żeby spojrzeć na moją przyjaciółkę, poczułam jak fala gniewu rozlewa się po całym moim ciele.
On tu był. Justin pieprzony Bieber, stał sobie jakby nigdy nic w moim mieszkaniu.
Jestem przyjaciółką Justina.
Proszę, wysłuchaj mnie...Chodzi o Rose.
Błagam, daj mi dokończyć.
Głos blondynki z kawiarni zaczął rozbrzmiewać w mojej głowie.
- Ty sukinsynu, co jej zrobiłeś! - wrzasnęłam zrozpaczona, wstając na równe nogi. Potworny ból rozszedł się po mojej czaszce, ale zignorowałam to, biegnąc w jego stronę.
- Co jej zrobiłeś! - krzyczałam, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową, a on stał w ogóle się nie ruszając, jakby zastygł w cemencie.
- Uspokój się - Alex, zaczął odciągać moje trzęsące się ciało, od chłopaka.
- Zostaw mnie... Wszyscy mnie zostawcie, kurwa - upadłam, zrozpaczona, na kolana, a obraz przede mną zaczął się rozmazywać.
- Miley, Justin spędził cały dzień ze mną...
- Proszę, oddajcie mi tylko moją córeczkę - zawyłam, a słone łzy spływały po mojej twarzy niczym wodospad.
JUSTIN:
Chodziłem z jednego kąta pokoju w drugi i tak w kółko. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a w głowie miałem pustkę. Nic.
- Kurwa... - przejechałem dłonią po moich włosach, szarpiąc za ich końce.
- Jak to się stało? - spojrzałem na matkę Miley, która siedziała przy stole z głową schowaną w dłoniach.
- Bawiła się z psem sąsiadów tutaj, na podwórku... i, i kiedy już chciałam zawołać ją na obiad, nigdzie jej nie było. Jakby zapadła się pod ziemię. Obeszłam całą okolicę, byłam u sąsiadów i... Tak strasznie przepraszam. Miley, proszę... - płakała coraz głośniej, a ręce jej się trzęsły niemiłosiernie.
Moje serce z minuty na minutę biło coraz szybciej.
Tak strasznie się boje o moją prześliczną kruszynkę.
Kątem oka spojrzałem na Miley, która siedziała skulona w kącie. Raptownie zaczęła kaszleć, jakby brakowało jej powietrza, więc szybko do niej podbiegłem.
- Oddychaj, skarbie...Już cichutko. Wszystko będzie dobrze - owinąłem moje muskularne ramiona, wokół jej rozgrzanego ciała.
- Po prostu, znajdź ją, Justin. Proszę... Tak strasznie się boje - szepnęła łamiącym się głosem, wtulając się bardziej w moją klatkę piersiową, a jej piąstki coraz bardziej zaciskały się na mojej przemoczonej koszulce.
Poczułem wibracje w tylnej kieszeni moich spodni, więc podniosłem się lekko, wyciągając mój telefon.
Zerknąłem na ekran, przekonany, że dzwoni jeden z moich kumpli, ale wyświetlił się nieznany numer.
- Ta? - odezwałem się po tym jak przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce.
- Bieber... - ochrypły głos odezwał się po drugiej stronie- Jak tam życie?
- Dzwonię na policję... - Miley wyrwała się z mojego uścisku, szukając swojego telefonu.
- Chwila, poczekaj chwilę - zasłoniłem głośnik, wypowiadając te słowa do dziewczyny, która kiwnęłam głową, siadając na sofie.
- Czego chcesz Baker? - syknąłem, przewracając moimi oczami. Ta, suka ma szczęście, że jeszcze żyje. Czasami mam za dobre serce, przysięgam.
- Właśnie siedzę z mała księżniczką i zamierzamy obejrzeć jakąś bajkę. Hm, ulubiona bajeczka Rose, to? Mam nadzieje, że tatuś mi pomoże - zaśmiał się arogancko, a w tle było słychać jakiś cichy głosik.
- Zabije cię, kurwa, jak spadnie jej włos z głowy, słyszysz mnie? Gdzie ty, kurwa, jesteś?- krzyknąłem, co sprawiło, że cały pokój zainteresował się moją osobą.
- Cichutko, tatusiu... Nie chciałbyś, żeby Rose się przestraszyła, tak?
- Przysięgam, że wbiję nóż w każdy kawałek twojego nędznego ciała. Ostatni raz się, kurwa, pytam... Gdzie jesteś do chuja?
A więc to on.
Sukinsyn zbliżył się do mojej rodziny, za co zapłaci swoim życiem. Nie pozwolę, żeby jego marna dupa dalej wałęsała się po tym świecie.
- Pamiętasz ten piękny dzień, kiedy zostawiliście mnie postrzelonego z Jackiem? Leżałem jak jakiś śmieć na tej ziemi, prosząc o to, żebyście mi pomogli, ale wy to kompletnie oleliście, ratując swoje żałosne tyłki. Obiecałem sobie, że kiedyś mi za to zapłacicie i voila, o to jestem.
- Czego chcesz? - zmarszczyłem moje gęste brwi, czekając aż ten sukinsyn się odezwie.
- Justin, o co chodzi? - Miley, podeszła bliżej, patrząc uważnie w moje oczy - Z kim rozmawiasz?
- Oh, czy to moja seksowna Miley? Tak strasznie była niegrzeczna, kiedy ostatnio spotkaliśmy się w szpitalu. Może zechciałaby porozmawiać ze swoim małym aniołkiem? - jego głos był przepełniony ironią. Moje wnętrzności coraz bardziej się skręcały z gniewu.
- Daj mi ją do telefonu... - warknąłem, ściskając i rozluźniając pięści.
- Mamusiu? - po drugiej stronie odezwał się cichutki, delikatny głosik Rose - Chcę do domku.
Miley wyszczerzyła szeroko oczy, kiedy załapała co się dzieje. Wyrwała telefon z mojej dłoni, przykładając go sobie do ucha.
- Skarbie...Skarbie, posłuchaj mnie. Mamusia po ciebie przyjedzie, spokojnie. Kochanie, nie płacz, proszę...Halo, halo? Zapłacisz za to skurwielu, przysięgam! Halo? - ścisnęła telefon w swojej dłoni, głęboko oddychając - Czy ktoś mi może wytłumaczyć co się właśnie w tej chwili dzieje? Czy to, kurwa, jakiś chory żart? Jaja sobie ze mnie robisz, Bieber? - spojrzała na mnie z nienawiścią w oczach, kładąc dłoń na czole i prychając niedowierzanie- Nie wytrzymam zaraz....
- Daj mi pomyśleć - przymknąłem oczy, szukając rozwiązania. Nie mogło mu to ujść na sucho.
- Kto to był? Miley, rozmawiałaś z Rose? - Vanessa znalazła się przy nas z prędkością światła.
Wstałem z fotela, kierując się w stronę wyjścia. Założyłem na barki, moją skórzaną kurtkę, wychodząc na zewnątrz.
- Gdzie ty idziesz? - krzyknęła za mną Miley, ale zignorowałem to, wsiadając do mojego samochodu i odjeżdżając z piskiem opon w znanym mi już kierunku.
Max Baker? To gówno zapłaci za to, że zbliżył się do mojej małej dziewczynki...
__________________________________
MOŻE JEDNAK SKOŃCZĘ GO W LIPCU, SAMA NIE WIEM.
JUSTIN WPADŁ W NIEZŁE BAGNO...
Czekałam na rozdział z niecierpliwością. Na prawdę zajebisty! Nie kończ opowiadania w czerwcu! Błagaam :( Życzę weny! <3
OdpowiedzUsuńZobaczymy. Może uda mi sie to pociągnąć, ale niczego nie obiecuje <3 :)
UsuńŚwietny rozdział !! <3 Błagam tylko nie kończ pisać bo zajebiście piszesz a ja się w te opowiadanie strasznie wkręciłam :* Życzę weny i czekam na kolejny ! :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę, to miłe ;*
UsuńNaprawdę genialny ! Mega jesteś ! Awww *.* Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz. Chciałabym mieć taki talent jak ty. Jesteś najlepsza. Czekam z niecierpliwością na następny <3333
OdpowiedzUsuń