niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 14

Pod rozdziałem jest notka, może dla niektórych trochę długa, to przeczytajcie to co podkreślone :)


Miley POV

Obudziły mnie promienie słońca, które kurewsko raziły mnie w oczy. Zapomnieliśmy zasłonić rolet. Wstałam z łóżka, nie budząc Justina. To, że ja już nie spałam nie znaczy, że on też musi. Włożyłam rękę w moje gęste, brązowe loki i przeczesałam je lekko. Czy zapomniałam o wczorajszym ranku? Nie, kurwa. Nie spałam całą noc myśląc nad tym, czy będzie już tak zawsze? Czy ma zamiar się tak zachowywać, jeśli tak to ja już wolę wrócić do tego jebanego Stratford i zamieszkać, nie wiem z Vanessą.
 Wlazłam do łazienki i założyłam męska koszulkę z dekoltem w serek. Ochlapałam twarz woda i wytarłam w ręcznik, gdy wyszłam Justin już nie spał, tylko siedział i gapił się w tego swojego Iphona. Wskoczyłam na materac i zbliżyłam się do szatyna
- Co robisz? - spoglądałam ukratkiem na telefon, ale kompletnie nic nie widziałam
- A nie widzisz? - widziałam jak uśmiecha się, cały czas patrząc na ekran
- No właśnie nie - w końcu udało mi się zobaczyć, że z kimś pisze, ale skapnął się i zablokował komórkę - Ukrywasz coś przede mną?
- Nieee...- przeciągnął literę "e" i zmarszczył lekko czoło
- Niech ci będzie - sapnęłam - Tak sobie myślałam i... - no i przerwał mi
- Ty myślisz? - zaśmiał się głośno. Jakie z niego dziecko, jestem bardziej dojrzalsza niż on
- Kurwa...nie przerywaj mi - warknęłam - Na czym to ja?...A! Tak sobie myślałam i obiecałeś mi, że pójdziemy na plażę, no więc idziemy?
- Nie za zimno na kąpanie się w wodzie?
- Jesteś takim idiotą, czy naprawdę nie rozumiesz o co mi chodzi? Chodzi mi o piknik, na niego dzisiaj jest najlepsza pora, bo nie jest tak zimno - przewróciłam oczami i szturchnęłam go
- Dobra, to rusz dupsko i chodzmy
- Szybki jesteś - uśmiechnęłam się zalotnie i ruszyłam do "szafy", wyjęłam długie, czarne spodnie z dziurami na kolanach, białego crop topa i jeansową ramoneskę + czarne, krótkie conversy - Zeszłam na dół i wzięłam banana, którego jadłam bardzo powoli. W końcu wyrzuciłam skórkę do śmieci i stanęłam przed schodami.
Czekałam i czekałam, powoli się denerwując. Tupałam prawą nogą i skrzyżowałam ręce na piersi.
No wreszcie!
- Co jest? - zapytał mnie. No głupio się pyta
- Dłużej nie mogłeś?
- Dzięki ty też wspaniale wyglądasz - schodził powoli, zapinając koszulę po samą szyję. Był ubrany w beżowe spodnie z krokiem i jeansową koszulą. Na głowię miał tradycyjnie czarnego fullcapa z czerwonym daszkiem, na nogach żółte supry
- Rusz się! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę samochodu. Chwyciłam za klamkę i usadowiłam sie wygodnie na siedzeniu pasażera. Po chwili chłopak dołączył do mnie i wyjechaliśmy

~...~

-Wyciągnęłaś już wszystko?- zapytał Justin, przykładając kluczyk do zamka w samochodzie.
Spojrzałam na torbę, którą trzymałam w ręku.
-Hm, chyba tak- uśmiechnęłam się lekko. Zamknął samochód, a po chwili nasze dłonie były splecione ze sobą. Szliśmy po nieco chłodnawym piasku, więc postanowiłam nie ściągać swoich conversów. Jakoś nie widzi mi się mieć przemarzniętych stópek.
W odpowiednim miejscu, rozłożyliśmy koc. Położyłam się na nim, a Justin stał tak, że zasłaniał mi słońce. Zaczął rozpinać sobie koszulę, dzięki temu mogłam podziwiać jego idealnie umięśniony brzuch.
- Gapisz się na mnie dzieciaku - zaśmiał się szyderczo, siadając przy mnie
- Ej, nie mów do mnie dzieciaku - skrzywiłam się i wcisnęłam palca w jego ramię. Odwrócił głowę w moją stronę, ciągle się głupio uśmiechając
- Dla mnie jesteś dzieckiem. Ktoś tu jeszcze nie skończył pełnoletniego wieku, ciekawe kto.. - ściskał ze sobą wargi jakby próbował powstrzymać się od śmiechu.
Mam pomysł.
Zajebisty pomysł.
- Poczekaj tu
- Gdzie idziesz? - zmarszczył brwi, tak jakby niezadowolony czy coś..
-Chwilka- wstałam i obejrzałam wszystko co znajdowało się w zasięgu mojego wzroku.  Sklep, sklep, sklep, gdzie on cholera jest? Mam cię. Uśmiechnęłam się triumfalnie, idąc w stronę małej, zielonej butki.  Schyliłam głowę bliżej małego okienka, a w nim przywitała mnie uśmiechnięta, pulchna kobietka.
-Dzień dobry. Co podać?- już miałam jej odpowiedzieć, kiedy poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramię. Odwróciłam się w stronę tego kogoś, a przede mną pojawiła się szczupła blondynka, a za nią 3 idiotki. Tak, było po nich widać, że nie są najmądrzejsze.
-Wepchałaś mi się suko w kolejkę- zmierzyła mnie uważnie wzrokiem, a jej twarz wygięła się w nieprzyjemne kształty
-Przepraszam, jak mnie przed chwilą nazwałaś?- skrzyżowałam ręce na piersi, stawiając ciężar mojego ciała na lewą stopę
-Spierdalaj, bo byłam tu pierwsza- spojrzała na swoje idealnie spiłowane paznokcie, pokazując mi jaka to ona była znudzona
- No patrz... - uśmiechnęłam sie sztucznie - Teraz ja jestem pierwsza, więc rusz te swoje wielkie dupsko i się suń - machnęłam dłonią, ciągle się uśmiechając
- Ty głupia szmato - jej dłonie zacisnęły sie na czubku głowy. Zaskoczona jej nagłym ruchem, zrobiłam to samo, a między innymi trzasnęłam ją w tą jej głupia mordę z całej siły. Usłyszałam jak kobieta z butki zaczęła coś tam do nas krzyczę, ale chwilowo miałam to w dupie.
Jakoś nie mam ochoty słuchać wyzwisk skierowanych do mnie, a szczególnie od takiej zołzy. Uderzałam pięściami gdzie popadnie, gdy nagle jej dłoń zderzyła się z moim nosem! Już myślałam, że mi go złamała, ale nie usłyszałam chrypnięcia, ani nic w tym stylu, więc chyba okay. Słysząc wiązankę przekleństw z jej napuchniętych już ust, wiedziałam, że każdy mój cios musiał ją boleć.
Należało się suce.
Nagle podbiegło do nas dwóch chłopaków, odciągając nas od siebie. Szamotałam się, bo nie chciałam jeszcze przestawać. Trzeba pokazać tej zdzirze, gdzie jej miejsce. Wyszczerzyłam się gdy zauważyłam jak wygląda.
- Puść mnie do cholery - uwolniła się z rąk blondyna, a jej durne koleżaneczki od razu do niej podleciały - Nie daruję ci tego kurwo - odwróciła się na pięcie. Chciałam sie wyrwać i dokończyć ten spór, ale brunet mi nie pozwalał
- Spokojnie, nie warto - postawił mnie na ziemi i puścił, ale najpierw upewnił się, że ta laska polazła - Dobrze się czujesz?
- Tak - skrzywiłam się lekko, gdy moją warga zaczęła piec. Ale spokojnie, ona też doznała obrażeń.. widząc jej posiniaczoną mordę, poplątane włosy na piasku  i kilka rozcięć.. och, uwierzcie mi, to był najlepszy widok jakikolwiek w życiu widziałam.
Oprócz ciałka Biebera oczywiście.
-Kurwa- splunęłam, gdy poczułam, że z nosa sączy się bordowa krew. Przyłożyłam do niego dłoń, odchylając głowę w tył. Blondyn kupił paczkę chusteczek, po czym wyciągnął je wszystkie i zwinął w kulkę. Podał mi zwinięte chusteczki, posyłając lekki uśmiech. Pospiesznie przyłożyłam je do nosa.
- Tyson, Nico....co tak długo?!
Ktoś krzyknął, a ja spojrzałam w tamta stronę. Stała tam grupka chłopaków z piłką do siatkówki. Odwróciłam głowę i spojrzałam się na chłopaków. Po co oni tu jeszcze są?
- Dobra, lećcie już - westchnęłam, przyciskając chusteczki jeszcze bardziej do nosa
- Na pewno? Jesteś tu sama? Jak chcesz to moge cię odwiezć do domu - powiedział ten wyższy, posyłając mi marną próbę uśmieszku, który często robi Justin.
- Nie, nie jestem sama. No już, już idzcie - ponagliłam ich dłonią. Mam nadzieje, że ten nos nie jest połamany. Przepraszam, ale jakoś nie widzi mi się wizyta u lekarza.
- Okej, do zobaczenia i..- chwilę się zawahał, ale ciągnął to dalej - Niezle jej dojebałaś dziewczyno - puścił oczko i po chwili odeszli ze swoją grupą.
-Dzięki- powiedziałam tak naprawdę sama do siebie, wypuszczając głośno powietrze. Odwróciłam się w drugą stronę i ruszyłam w moim kierunku.
Stanęłam nad Justinem, który leżał na wznak , na kocu i miał zamknięte oczy. Chusteczka, którą trzymałam przy nosie była już przesiąknięta bordową cieczą, więc i dłonie również miałam ujebane w tym gównie. Zaklęłam cicho pod nosem, ale Justin najwidoczniej musiał to usłyszeć, bo odwrócił głowę w moją stronę, zasłaniając ręką promienie słoneczne, które drażniły jego soczewki
- Co tak dłu... - jego oczy skanowały uważnie moją twarz- O nie.. kurwa znowu?- zasłonił twarz rękoma, wracają do poprzedniej pozycji. Wypuścił głośno powietrze i znów na mnie spojrzał
- Jak to znowu? - spytałam zszokowana, bo nigdy nie widział mnie bijącej się z kimś
- Liam mi opowiadał, jak lałaś się z Nina i to z mojego powodu - westchnął - Przynajmniej powiedz, że jej ostro wpierdoliłaś - z trudem powstrzymywał głośny śmiech. Poklepał miejsce koło siebie, abym tam usiadła jak i zaraz tak zrobiłam.
- Zamknij się..ta kurwa się na mnie rzuciła, rozumiesz to? Miałam tak stać i się przyglądać jak wyskakuje do mnie z pazurami? Nie dzięki - skrzyżowałam ręce na piersi, marszcząc zabawnie nos. Czułam jak gniew rozrywa mnie od środka. Gdy spojrzałam na jego minę myślałam, że zaraz jakaś cegłówka z nieba, ewentualnie kupa mewy, jebnie mi prosto na głowę.
- I z czego się debilu śmiejesz? To naprawdę kurewsko boli - złość powoli mijała, gdy uważnie badałam jego buzie, kiedy śmiał się tak beztrosko. Wyglądał tak pięknie. Tak, możecie się teraz ze mnie śmiać. Idiotka, która wzrusza się gdy widzi śmiejącego się chłopaka, okay..
- Chodz do tatusia - rozłożył ramiona, uśmiechając się zachęcająco- Tatuś coś poradzi- uśmiechnął się bezczelnie, puszczając mi oczko. Przedarłam się szybko przez kawałek koca, który nas dzielił i usiadłam na niego okrakiem.
- Oj, o j- zacmokał i zmarszczył brwi tak, że teraz stanowiły całość. Jego palec serdeczny gładził delikatnie czubek mojego nosa.
- Tak tatusiu? - wydęłam dolną wargę, robiąc moją najlepszą „smutną minkę”.
- Nie wygląda to za dobrze, ale na szczęście nie jest złamany, tylko trochę obity - złożył krótkiego buziaka w miejscu, gdzie przed chwilą dotykał palcem - Spokojnie, już nawet mam ułożoną receptę w głowie - zagryzł wargę, zjeżdżając wzrokiem w dół mojego ciała.
- Oh..niech zgadnę - zawiesiłam ręce na jego szyi - Seks najlepszy na wszystko?- przekrzywiłam głowę w bok, żeby mieć lepszy widok.
- Zgadłaś kotku - gwałtownie obrócił nas tak, że teraz leżałam na plecach, a on nade mną...

~...~

Otworzyłam oczy i zatrzepotałam nimi, żeby przyzwyczaić sie do światła. Odwróciłam sie w stronę Justina, cmoknęłam go w czoło i wstałam z łóżka, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Gdzie idziesz? - wychrypiał zaspanym głosem, zerkając na zegar- Jest wcześnie. Dlaczego już nie śpisz?- wymamrotał
- Muszę siusiu - uwolniłam sie z uścisku i weszłam do kibla. Gdy skończyłam załatwiać swoje sprawy, wróciłam z powrotem do sypialni, gdzie Justin już spokojnie gapił sie na swój durny telefon - jak zwykle - zaczęłam zbierac jego ciuchy. A właśnie, jeżeli chodzi o ten wczorajszy dzień na plaży i ten seks to nie martwcie się nie jestem taka głupia żeby bzykać sie z nim przy tylu ludziach. Posiedzieliśmy, powygłupialiśmy sie i wrócilismy spokojnie do domu, ale szybki numerek w samochodzie mnie nie ominął, haha!
Podnosząc jego ciemne spodnie, coś wypadło z kieszeni. Mówiąc coś, mam na myśli pistolet.. tak, dobrze widzisz, pistolet.
-Justin?- podniosłam go z podłogi, odwracając się w stronę chłopaka.
-No?- powiedział nadal patrząc się w ekran
- Zostaw ten jebany telefon i powiedz co to jest? I po cholerę ci to? - wrzasnęłam przerażona, kiedy on podniósł się szybko i nie minęła nawet chwilka, gdy stał już obok mnie
- Czemu kurwa grzebiesz w moich rzeczach? - wyrwał mi spluwę z dłoni, wsadzając ją z powrotem w tylną kieszeń spodni
- Przepraszam, ale zadałam ci pytanie. Głuchy jesteś? - ułożyłam dłonie na biodrach, patrząc na niego wyczekująco
- Gówno cię to obchodzi i lepiej zmień ton, bo nie podoba mi się to - powiedział śmiertelnie poważnie, naciągając na tyłek szare dresy. Wzdrygnęłam się lekko, ale nie dawałam za wygraną. Każdy normalny, bez żadnych problemów, zwyczajny człowiek nie nosi przy sobie spluwy, no kurwa!
- Nie! Nie zmienię tony, bo masz mi powiedzieć po chuj ci to?! - patrzyłam jak głupia na niego, a on cały czas patrzył się na swojego Iphona, aż w końcu dostał sms'a - Odpowiedz mi!
- Posłuchaj uważnie - ścisnął w dłoni mój prawy nadgarstek, wykręcając go lekko. Syknęłam gdy poczułam ostry ból - Teraz się zamkniesz, bo bardzo nie lubię wścibskich suk i poczekasz grzecznie aż wrócę i zapomnimy o tym zdarzeniu, zrozumiałaś? - powiedział głośno i wyraznie, podkreślając dokładnie każde słowo, a kiedy nie odpowiedziałam, zacisnął bardziej swój uścisk- Teraz zadam Ci to pytanie jeszc..
- Tak - sapnęłam, przymrużając oczy z bólu.
- Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się triumfalnie, zakładając zwykła białą bluzkę i zawieszając na szyi pare złotych łańcuszków. Zniesmaczona, zaczęłam pocierać obolałe miejsce, ale kurwa dalej piekło i już widziałam siniaki, które powoli zaczęły się formować na moim nadgarstku.  Jakby nigdy nic wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Jebany kutas- wrzasnęłam, rzucając pierwszą, lepszą rzeczą, która leżała pod moja ręką - poduszka - w miejsce, przez które niedawno wychodził.
Ubrałam zwykłe dżinsowe spodnie, a koszulkę zostawiłam taką, jaką miałam na sobie, a mianowicie granatową bluzkę Justina z żółtym napisem. Zaczesałam dłonią grzywkę do tyłu. Biorąc klucze i telefon, wyszłam z domu

~...~

Jestem wykończona. Odwiedziłam chyba wszystkie sklepy. Dziwie się, że mi stopy jeszcze nie odpadły.
Siedziałam w jakieś małej kawiarence. Jestem w niej pierwszy raz, ale patrząc na wygląd wnętrza, myślę, że częściej będę tu wpadała. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Stare, ciemne meble są w dobrym stylu, połączone z meblami trochę już bardziej nowoczesnymi. Ktoś ma do tego głowę.. Zamówiłam mój sok pomarańczowy, więc rozsiadłam się wygodnie na czerwonej kanapie, skubiąc listki małego krzaczka, który leżał na moim stole.
- Proszę bardzo - ktoś, a raczej kelner, postawił przede mną dużą szklankę z pomarańczową cieczą w środku. Uniosłam wzrok aby na niego spojrzeć. Był to wychudzony, rudy chłopiec z dużymi, czarnymi okularami na nosie. Czy jego matka go widziała bez koszulki? A jego rączki.. aż dziwne, że doniósł tacę z sokiem aż tutaj.
- Dzięki - uśmiechnęłam się przelotnie, układając czarną rurkę idealnie między moje wargi. Kiwnął tylko głową i podszedł do stolika obok.  Jęknęłam cicho delektując się sokiem z świeżo wyciśniętych pomarańczy.
- Hej laska - niech zgadnę, kto może mówić do mnie laska, ach..tak Cleo, a miaanowicie Claudia. Nie wiem jakim cudem siedziała na przeciwko mnie
- No cześć - nachyliłam się i pocałowałam w policzek, co odwzajemniła
- A gdzie Bieber? - wypiłam swój sok, charakterystycznym siorbnięciem
- A gdzie jest Zayn? - zaczęłam nie spokojnie skubać serwetkę obok. Niech ona nie mówi mi o tym jebanym chuju.
Cholera.
- Rozchorował się bidulek. Ej..nie zmieniaj tematu - zatrzepotała swoimi długimi rzęsami, a ja nie przerywałam swojej poprzedniej czynności
- Pokłóciłam się z nim
- Laska, daj sobie spokój i chodz ze mną dzisiaj na imprezę - wyrwała mi serwetkę z ręki i rzuciła gdzieś za siebie
- Justin, będzie mi robił znowu burdę w domu - wyjęłam pieniądze z kieszeni i położyłam na stole
- Olej go. Pomarudzi i przestanie - zaśmiała sie głośno, a wszyscy w okół patrzyli się na nas. Co ja jakaś trędowata? - No nie daj się prosić
- Okay, wchodzę w to - chwyciłam ją za rękę i lekko ścisnęłam
- No to zapraszam do mnie - pociągnęła mnie za rękę i zabrała w nieznanym kierunku
Miałam czas na obejrzenie domu, gdy Cara otwierała drzwi złotym kluczem. Powiedziałam domu? Miałam na myśli klatkę schodową. Tak mieszka w jednym z tych starych bloków, całych z czerwonej cegły. Gdy otworzyła drzwi weszła do środka, a ja za nią. Widok przede mną zaparł mi dech w piersiach. Mieszkanie było malutkie, ale zajebiście urządzone. Tu dominowały różne odcienie czerni, niebieskiego i też trochę białego.
- Nie.wyjdę.stąd.już.nigdy.kurwa - każde słowo podkreśliłam dokładnie, rozglądając się na boki.
- Dzięki - zaśmiała się, ściągając buty a następnie bluzkę i spodnie. Spojrzałam na nią, a moja szczęka opadła aż do podłogi, gdy zobaczyłam jak stoi przede mną w samej bieliźnie. Była taka piękna.
- Jaka chudzinka -  zmarszczyłam brwi, oglądając dokładnie każdy centymetr jej ciała. Oddałabym wszystko, chociażby tylko za jej nogi. Koniecznie muszę schudnąć..
- A wiesz co jest najdziwniejsze? Że pożeram wszystko co znajdzie się w zasięgu mojej ręki. Kocham jeść - zadowolona, naciągnęła na biodra przecierane jasne spodenki,  a w nie włożyła zwykłą koszulkę na ramiączka. Na wierzch zarzuciła kolorową kurtkę, a na stopy czarne, wiązane buty za kolana [KLIKNIJ.TU] Cholera, wyglądała bosko.
Zaczęłam grzebać w swoich torbach, aż w końcu znalazłam jakiś fajny strój [KLIKNIJ.TU]
Mam w dupie, czy jest zimno czy nie, ważne żeby wyglądać seksownie, w końcu idziemy na imprezę
- Chodzmy - ponagliłam ją, ciągnąc za jej dłoń. Skrzyżowałam nasze ręce razem i wyszliśmy na zewnątrz.
- Impreza kurwa! - Cleo wrzasnęła, przez co pewnie obudziła pół domu. Zaśmiałyśmy się razem głośno, idąc przed siebie

~...~

- Miley? - ktoś poklepał mnie w ramię, więc odwróciłam się. Stała przede mną Claudia z jakimś chłopakiem
- Tak? - parsknęłam śmiechem, patrząc na dziewczynę. Kręciło mi się cholernie w głowie, ale zignorowałam to biorąc kolejny łyk mieszaniny coli z wódką. Sądząc po jej uśmiechu można powiedzieć, że Cleo też była ostro wstawiona
- To John, mój znajomy z podstawówki, a to Miley - pokazała kilka gestów między nami, a następnie zaśmiała się głupio.
- Cześć, jestem John ale mów do mnie Za, każdy tak się do mnie zwraca - kiwnął głową na mój kubek - Widzę, że już Ci się kończy. Chodz zamówimy następnego - uśmiechnął się uroczo, a ja chwiejnym krokiem podeszłam do niego, chwytając go za rękę. Cleo jak zwykle gdzieś zniknęła, a to miał być NASZ wieczór. Szłam za nim, patrząc na moje buty. Obraz ciągle mi się rozlewał, więc starałam się często poruszać powiekami. W końcu wpadłam na jakiegoś gościa i rozlałam na niego całego drinka
- Sor-ry - wybuchłam śmiechem, a on tylko machnął ręka. Śmiałam się cały czas, normalnie ze wszystkiego, nawet kiedy wleciałam na ścianę. Usiadłam na barze, machając nogami i uśmiechając się zalotnie do każdego. John, stanął obok mnie podając mi nowy kubek z  drinkiem, a jego usta, delikatnie dotykały mojej szyi. Czy mi to przeszkadzało? Nie, a powiedziałabym, że zajebiście gilgotało.

Justin POV

Gdzie ona do jasnej cholery jest?  Już po 24, a jej nie ma. Nie widzielismy sie od rana, a ona jakby zapadła sie po ziemię. Może odrobinę przesadziłem z ta akcja rano, ale kurwa..nie nawidzę jak jakaś tam wścibska dziwka grzebie w moich rzeczach.  A co do tej spluwy w moich spodniach.. Po prostu jestem wciągnięty w takie interesy, w których bez broni przegrałbyś od razu na starcie. Tak już jest.  Musiałem się od stresować, więc postanowiłem wyskoczyć na miasto. Jeżdżąc po pustych ulicach, zauważyłem pewien ciekawy klub. Kolorowy napis błyszczał już w oddali. Zjechałem na parking, a następnie wyszedłem z samochodu.
Wchodząc do środka od razu uderzył we mnie zapach alkoholu i spoconych ludzi. Co powiecie na noc z pustą laleczką Barbie? Jest tu takich pełno, a ja na to mam właśnie ochotę. Podszedłem do baru i zamówiłem sobie  whiskey ze spritem i lodem. Kiedy odebrałem kubek, oparłem się plecami o ścianę, powoli sącząc napój. Muzyka grała bardzo głośno, ale nikomu to nie przeszkadzało, z resztą mi też nie. Wziąłem kolejnego łyka, obserwując ludzi, kiedy zauważyłem grupę ludzi stojących wokół jednej ze świecących kostek. Wiwatowali, klaskali a pieniądze fruwały nad nimi. Czemu nie iść i nie sprawdzić co tam się dzieje? Podszedłem bliżej, ale kurwa nic nie widziałem.. tylu ich było. Każdy się pchał aby być najbliżej widowiska. Pchnąłem kilu napaleńców, kiedy w końcu znalazłem się na samym początku. Jakiś chłopak pomagał rozbierać się dla laski. Lizał ją po ca…
Kurwa.
Co do chuja?!
Co to ma znaczyć do kurwy nędzy?!
Kiedy dziewczyna odwróciła głowę akurat w moją stronę, rozpoznałem, że to była Miley. Tak, Miley.  Zepchnąłem tego skurwiela z niej, a on kompletnie nawalony usiadł na podłodze.
- Znajdz sobie własną i wpierdalaj - krzyknął, strasznie się jąkał. Moje pięści momentalnie się ścisnęły i byłem gotowy go zabić. Rzuciłem się na niego, okładając go pięściami gdzie popadnie. Jakiś facet złapał mnie od tyłu za ramiona i z całej siły szarpnął, tak, że stanąłem na nogi. Menda leżała teraz na podłodze, a krew zalała jego całą twarz. Był nieprzytomny. Poprawiłem swoją skórzaną kurtkę, przenosząc wzrok na Miley, która śmiała się machając do każdego. Wypuściłem głośno powietrze podchodząc do niej. Włożyłem jej rękę pod kolana, a drugą dłoń ułożyłem na jej plecach. Wziąłem ją na ręce, jak to w zwyczaju jest noszona panna młoda. Niektórzy zwyczajnie odpuścili, odchodząc z powrotem na parkiet, ale byli też tacy co pluli się jeszcze pod nosem. Wystarczyło, że wysłałem im parę piorunów wzrokiem, a oni rozchodzili się. Kiedy już wyszliśmy na świeże powietrze usłyszałem ciche pochrapywanie dziewczyny, która wtuliła się w moją klatkę piersiową. Jestem wściekły, mam ochotę zostawić ją tu na chodniku, ale nie zrobię tego. Nie mogę, choć sobie na to zasłużyła.
Ułożyłem ją śpiącą na siedzeniu pasażera, a sam odpaliłem samochód i już byliśmy w trakcie drogi do domu. Obserwowałem każdy milimetr jej ciała. Wyglądała tak zajebiście seksownie, że mój przyjaciel, aż krzyczał o wejście do jej dziurki, tak jak wczoraj, tak zrobiliśmy to tu..w samochodzie na tylnym siedzeniu.
Kurwa! W tych rzeczach jej jeszcze nie widziałem. Boże, to jakaś bogini. Moja bogini i nie pozwolę, żeby jakiś obcy facet ją dotykał. Zapłaci za to.....



_________________________________________
Trele morele 
Jest nowy rozdział!!!!!!!! 
Um...chciałabym coś powiedzieć. Jak zauważyliście (pewnie) to Miley zrobiła się taka...bardziej pewna siebie, ale to przez Justina. No przebywać tyle czasu z nim, to trudno się nie zmienić, lecz tam w środku nadal jest ta sama wrażliwa Mils, przez którą wynikają pewne kłótnie pomiędzy nimi (chodzi mi o ich charaktery, z pozoru się nie różnią, ale no wiecie ona jest bardziej dojrzalsza niż on), ale jeszcze trochę tak będzie i przestana mieć do siebie jakiekolwiek wąty. Cierpliwości...
A i rozdziały będę dodawać w tedy kiedy napiszę. 
Sorki za błędy, komentować proszę :)

Kocham was xo ♥

5 komentarzy:

  1. Ooo Miley znowu się bije xd ciekawie :) niech oni się do gadają (nie moge doczekać się tego moment) i przestaną kłucić !
    Ciekawi mnie co planuje Justin...no więc czekam z niecierpliwością na następny i życze weny :*
    /Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę, muszą znalezc porozumienie, zwłaszcza, że nie długo nastąpi przełom w ich życiu :) ♥

      Usuń
  2. Jejuu kocham tg blogaa *.* czekam na następnyy <3 i życzę weny:*

    OdpowiedzUsuń