sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 9

Czytasz=Komentujesz
Wystarczy zwykła kropka lub przecinek to dla mnie bardzo ważne. Jak widzę, że tyle osób czyta, a komentuje 1 lub 2 osoby to trochę przykro mi się robi. 
Notka pod rozdziałem.



Miley POV

Obudziłam się w swoim kochanym łóżku. Zerknęłam na zegarek, była 7:00. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę szafy. Wyjęłam z niej białego crop topa i czarne długie spodnie z wysokim stanem, przy okazji wzięłam czystą bieliznę. Weszłam do toalety. Załatwiłam wszystkie sprawy. Stanęłam przed lustrem i nałożyłam lekki make up, włosy uczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół do kuchni.
- Alex! - odpowiedziała mi cisza, więc spróbowałam jeszcze raz tym razem głośniej - Alex! - nie ma go? Dziwne, myślałam, że mnie odwiezie do szkoły, no nic pójdę sama. Wzięłam torbę, która leżała na komodzie i założyłam czarne vagabondy. Wyszłam z domu, ale najpierw go zamknęłam. Do szkoły mam 10 minut, a jest dopiero 30 minut po 7. Chyba pójdę przez park, tak zrobiłam. Szłam sobie spokojnie, gdy nagle ktoś wyskoczył z zza krzaków. Podskoczyłam lekko, ale kiedy zobaczyłam znajomą mi twarz. Była to moja kochana Vanessa, razem z Nicole?
- Boże Van, chcesz żebym na zawał padła - uśmiechnęłam się i przytuliłam dziewczynę
- Tak - dziewczyna odwzajemniła mój uścisk. Spojrzałam na rudowłosą piękność, to Nicole, kuzynka Vanessy. Bardzo ją lubię. Znam ją od dziecka. Jest w naszym wieku, ale zastanawiam się czemu idzie razem z Van do szkoły?
- Nicole, jak ty wyładniałaś!
- Ojej dziękuję - na twarzy rudowłosej pojawiły się rumieńce. Od dziecka lubiła kiedy prawiło się jej komplementy, z resztą nie tylko ona
- Co ty tu robisz? - spytałam bardzo zaciekawiona, co sprowadza ją tu, do tego małego miasta. Po co przyjechała aż z Nowego Yorku?
- Chciałam odwiedzić moją najdroższą kuzynkę - uśmiechnęła się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby
- Nie mogłaś tego zrobić w wakacje
- Byłam zajęta
- Dobra - zwróciłam się w stronę brunetki - Van, a ona idzie z tobą do szkoły?
- Nie, odprowadzi nas i wróci do mnie do domu - nie odpowiedziałam. Resztę drogi do szkoły spędziłyśmy na słuchaniu gdzie to Nicole nie była. Czy wspomniałam o tym, że jest cholernie bogata? A więc ma wszystko co chce. Jej pokój jest większy niż mój salon i kuchnia razem wzięte

***

Pożegnałyśmy się z dziewczyną i weszłyśmy do szkoły.
Lekcje mijały bardzo szybko z czego się cieszyłam. Jeszcze tylko w-f i fizyka. Jak ja tych przedmiotów nienawidzę. Z dziewczynami weszłyśmy do szatni, aby się przebrać. Ugh...znowu mamy z tą farbowaną blondynką. Wszystkie ruszyłyśmy w stronę sali gimnastycznej, oczywiście ja na końcu. Dziewczyny były już w środku, a ja? Hah zgadnijcie kto musiał mnie zatrzymać...tak on.
- Czego ty znowu chcesz Bieber? - powiedziałam trochę zniesmaczona
- Chciałem pogadać Johns - szatyn patrzył mi prosto w oczy. Jego tęczówki były karmelowe. Można by było w nich utonąć, są cudne

Miley! Ogarnij się!

- O czym znowu?
- Muszę cie przeprosić za moje zachowanie. Mam ciężkie dni - ciężkie dni? co on okres ma?
- Aha. Mogę już iść, śpieszę się trochę - spojrzałam na niego i nie czekając na odpowiedz odwróciłam się i miałam zamiar wejść na sale, ale jak zwykle nie dał mi tak łatwo odejść
- Kurwa, czego? -nie miałam ochoty go słuchać
- Wyrażaj się
- Czy ty w ogóle...dobra znowu przeprosisz i co? Myślisz, że po sprawie? I tu się mylisz. Nadal będziesz się tak zachowywał. Przyznaj jesteś nerwowy, nawet bardzo. Próbujesz być taki, żeby nikt ci nie podskoczył, ale ja się ciebie nie boje. Przykro mi - wreszcie powiedziałam mu co myślę, ale ulga
- Masz racje jestem nerwowy. Masz w 100% rację - czy on właśnie mi przyznał rację? Haha
- Cieszę się, że zgadzasz się ze mną
- Zgoda? -wyciągnął rękę w moją stronę. Spojrzałam się na nią, a po chwili zastanowienia uścisnęłam ją i odpowiedziałam
- Zgoda - Justin szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, odwzajemniłam to, był taki ciepły i przepięknie pachniał. Super, ale ja mu szybko ulegam, cudnie, a co najlepsze temu wszystkiemu przygląda się Ash. Uwolniłam się z uścisku i wreszcie mogłam wejść na sale. Krzyknęłam jeszcze na pożegnanie.
 - Powiedz swojej dziewczynie żeby się ogarnęła!
- Jakiej dziewczynie?!
- Twojej - chłopak zrobił zdziwiona minę, na co puściłam mu oczko. Weszłam do środka. Dziewczyny już grały w siatkówkę.
- Johns! Znowu spózniona - krzyknęła pani Cambel
- Przepraszam, ale musiałam iść do toalety
- Okresu dostał! - dodała Van na co pokazałam jej środkowy palec. Ta wysunęła język i zrobiła głupią minę. Dołączyłam do drużyny Mojej przyjaciółki. Mecz był fajny. Wygrałyśmy 15:5. Wbiegłam szybko do szatni żeby się przebrać i wyprułam z niej równie szybko jak weszłam. Na korytarzu siedział Bieber, chyba na kogoś czekał. Mówiąc na kogoś miałam na myśli siebie. Szatyn wstał i podszedł do mnie.
- Idziemy gdzieś?
- Mam jeszcze jedną lekcje
- Nie możesz sobie jej odpuścić - patrzył się na mnie błagającym spojrzeniem, abym się zgodziła


Justin POV

- Nie możesz sobie jej odpuścić - wiem, że w końcu się zgodzi i będę mógł gdzieś ją zabrać
- Um..no dobra, ale najpierw pojedziemy do mnie, bo muszę wziąć coś z domu
- Okay - poszliśmy na parking, gdzie wsiedliśmy do mojego białego Range Rovera. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem. Wyjąłem papierosa z małej "szufladki". Zaciągnąłem się. Ten dym mnie uspokaja. To mój nałóg. Spojrzałem się na brunetkę, która patrzyła się na mnie ze skwaszoną miną. Boże, jak ona śmiesznie wyglądała, jak dziecko. Sory, ona jeszcze jest dzieckiem - Co znowu?
- Mógłbyś nie palić przy mnie?
- A ty mogłabyś być odrobinę milsza?
- Jak przestaniesz palić to zobaczę - uśmiechnęła się szeroko, a ja wyrzuciłem niedokończonego papierosa

***

Byliśmy już przed jej domem. Weszliśmy do niego, nic się nie zmienił od ostatniego pobytu. Miley weszła na górę, a ja trochę się porozglądałem. Nic ciekawego tu nie ma. Dziewczyna zeszła i powiedział
- No dobra możemy jechać, a właśnie gdzie jedziemy?
- Zobaczysz - ale ona ciekawska
- Uuu...ale ty tajemniczy - pojechaliśmy do sklepu. Miałem zamiar cos kupić do jedzenia i zabrać ją do domu
- To ta niespodzianka? - brunetka patrzyła na mnie ze zdziwieniem - Centrum Handlowe?
- Tak, zabrałem cie tu żebyś po raz milionowy chodziła po sklepach, idiotka - wywróciłem oczami i złapałem ją za rękę. Czułem jak zesztywniała na chwile, ale nie na długo, bo powoli się rozluźniała
- To po co my tu przyjechaliśmy? - ciągnąłem ją w stronę supermarketu
- Jesteś głodna?
- No odrobinę
- To trzeba chyba zrobić zakupy - weszliśmy do sklepu. Przeszliśmy do działu z przyborami do szkoły
- Czekaj - dziewczyna zatrzymała się przy półce z brokatem. Chwyciła jeden i otworzyła
- Co ty masz zamiar zrobić? - zaśmiałem się
- Patrz - sypała tym brokatem na siebie. Zachowywała się jakby to był deszcz. Tańczyła i śpiewała jakąś piosenkę. Przyznam super ma głos. Uśmiechnąłem się szeroko ukazując rząd moich białych zębów i zapytałem
- Mogę zrobić ci zdjęcie? - Miley zatrzymała się i przytaknęła, a ja wyciągnąłem swojego Iphona i zrobiłem jedno idealne zdjęcie
- Dobra chodz po popcorn i cole - poszedłem pierwszy, a na za mną, gdy nagle poczułem mały ciężar. Skoczyła mi na plecy na szczęście ją złapałem. Podeszliśmy do kasy. Zapłaciłem za wszystko i ruszyliśmy do mnie


Weszliśmy do środka. Niestety nie byliśmy sami.
- Yo Bieber...kto to jest? - spytał Sean
- Miley - odciągnąłem go na bok, żeby ona nie usłyszała - To siostra Johnsa
- Stary, nie mówiłeś, że to taka laska. Wiesz może ja się nią zajmę? - zaśmiał się
- Spierdalaj - szturchnąłem go i wróciłem do dziewczyny
- Chodz do pokoju - chwyciłem jej rękę i weszliśmy na górę. Dziewczyna szybko wskoczyła na łóżko, a ja włączyłem film i po chwili wylądowałem bok niej. Film był chujowy, ale jej się podobał to najważniejsze.


Miley POV

Leżeliśmy obok siebie i patrzyliśmy w swoje oczy. Czułam się dziwnie, tak nie swojo. Szatyn gładził mój policzek i uśmiechał się. W końcu zbliżył się i lekko musnął moje usta swoimi, aż w końcu pocałował mnie. Czułam motylki w brzuchu, to było miłe. Nim się obejrzałam nasze języki walczyły o dominacje, a on przygniatał mnie swoim ciałem. Jego ręce oplotły moją talię. Przewróciłam nas tak, że tym razem ja leżałam na nim. Odsunął się na chwile i powiedział
- Nie myślałem, że tak świetnie całujesz - uśmiechnął się zadziornie
- Um...ty też - zaśmiałam się głośno. Jego ręce powoli zjeżdżały na mój tyłek, zaciskał swoje palce na nim. Zdjęłam je z mojego tyłka i usiadłam obok. On trochę zmieszany zrobił to samo.
- Coś się stało? - patrzył się na mnie pytającym wzrokiem
- Tak - odwróciłam wzrok, żeby na niego nie patrzeć
- Coś zrobiłem nie tak?
- Po pierwsze nie jestem gotowa, a po drugie masz dziewczynę
- Dziewczynę? - powiedział zdziwiony
- Nina. Nina Dobrev - widziałam wściekłość na jego twarzy
- Głupia suka - mruknął do siebie
- Słucham? - chłopak chwycił mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy
- Ona nie jest moją dziewczyną. Ubzdurała sobie coś. Nie słuchaj jej więcej, okay? - przytaknęłam tylko, a on przytulił mnie mocno.
.......

Mijały tygodnie, a ja miałam co raz lepsze kontakty z Alexem. A Justin? Od tamtej nocy zaczęliśmy się widywać bardzo często. Nie, nie byliśmy parą. Zachowywaliśmy się tak, ale nie wiem jak to wytłumaczyć z resztą to nie ważne. Już jutro moje 17 urodziny. Tak 17. Wiem, że jestem w 1 liceum, ale raz nie zdałam razem z Van. Zrobiła to specjalnie dla mnie.
Przed domem czekał już na mnie Justin. Zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu, pocałowałam go na przywitanie
- No to co robimy? - byłam szczęśliwa razem z nim

I to bardzo

- Jedziemy na plaże, może być?
- Jest pazdziernik. Nie za zimno na plaże? -spojrzał się na mnie
- Księżniczko idziemy na spacer - zarumieniłam się na to jak mnie nazwał. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy na plaże robiło się ciemno. Zdążyliśmy na zachód słońca. Jak romantycznie. Chodziliśmy po trochę zimnym piasku. Było bardzo fajnie. Chyba się w nim zakochałam. Czuje się przy nim bezpieczna. Mam nadzieje, że traktuje mnie poważniej. Nie ważne, że jest ode mnie starszy i dojżalszy, ale to dla mnie nic nie znaczy - Co jutro robisz?
- Wiesz, mój brat coś planuje - zatrzymaliśmy się na chwile
- Hmm...może przyjadę po ciebie o 19
- Dobrze - pocałowałam go i wróciliśmy do tego co robiliśmy.
Justin odwiózł mnie do domu. Weszłam do środka. O Alex był.
- Cześć, co tak wcześnie? - podeszłam do niego i przytuliłam
- Planuje. Ej, a Jaden może przyjść? Nie chce być sam - zgodzić się czy nie? Dla brata to zrobię
- Nie ma sprawy. Dobra ja idę na górę - nie czekałam na odpowiedz. Weszłam do pokoju, rzuciłam torbę na podłogę i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i zdjęłam ubrania. Nalałam wodę do wanny po sam koniec. Zanurzyłam się się cała i zrelaksowałam. Minęła godzina. W końcu wyszłam i wytarłam się dokładnie. Umyłam zęby i ubrałam w bluzkę brata. położyłam się na łóżku. Byłam strasznie zmęczona. Zamknęłam oczy i przeniosłam się do krainy Morfeusza.

~.~

Obudził mnie hałas dochodzący z dołu. Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek stojący na biurku. 12! Boże, co ja tak długo spałam!? Podeszłam do szafy i wyjęłam czarnego crop topa i białą spódniczkę. Pobiegłam do łazienki. Ubrałam się, umalowałam i spięłam włosy w niechlujny kok. Założyłam czarne koturny i zeszłam na dół. Byli już wszyscy. Van, Alex i Jaden
- O śpiąca królewna wstała - powiedziała Van
- Szkoda, że książę jej w tym nie pomógł - dodał Jaden
- Ale wy śmieszni - uśmiechnęłam się szeroko. Każdy zaczął do mnie podchodzić i składać życzenia. Najbardziej czułam się dziwnie kiedy Jaden do mnie podszedł i przytulił, bez zbędnych słów typu "jak seksownie wyglądasz" itp. Minęło kilka godzin. Wszyscy dobrze się bawiliśmy, gdy nagle ktoś zadzwonił. Krzyknęłam, że otworze. Otworzyłam drzwi, stała w nich mama?!


____________________________________

Mam nadzieję że sie podoba i będziecie czytać dalej. Kolejny rozdział też jakoś w sobote.

Czytasz=Komentujesz
Pozdrawiam Oliwia xo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz