niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 8

Z dedykacją dla Klaudii, która mnie męczy z tym rozdziałem ♥


Miley POV



- M, jedziemy do mnie?
- Hm...okay - zgodziłam się żeby pojechać do Asha, bo nie chciałam siedzieć w domu z Alexem, jeśli w ogóle był w domu.
- Spoko. Ej co się stało między tobą, a Dobrev? - spojrzał się na mnie, a potem szybko na drogę
- Coś tam mówiła żebym nie "przymilała" się do jej chłopaka - wybuchł śmiechem - Czemu się śmiejesz?
- Ty z Bieberem? - a co w tym takiego dziwnego?
- No co myślisz, że mu się nie podobam? - uśmiechnęłam się
- No brzydka nie jesteś
- Ach...dziękuję - resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy. Ja skądś znam tego "Biebera". Już wiem! On był na plaży i u mnie w domu. Jeszcze ten szpital. Nie wierzę, że on chodzi tu do szkoły. 2 miesiące spokoju i znowu wszystko wróciło. Zastanawiam się czy on też mnie poznał. To nie może być prawda. Myślałam, że nasza znajomość zakończyła się tego pamiętnego dnia, kiedy wylądował szpitalu, ale nie, to dopiero początek. Co ja zrobię? No chyba nie będę się przed nim chować, jak jakieś małe dziecko. Pierwszy dzień w szkole i taka niespodzianka.

Nie! Miley pamiętaj co sobie postanowiłaś, że "to będzie najlepszy rok" i tego masz się trzymać.

Wreszcie dotarliśmy do domu Asha. Wysiadł pierwszy. Podszedł do moich drzwi i otworzył je abym mogła wysiąść. Jaki dżentelmen. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on to odwzajemnił. Weszliśmy do tego ogromnego "pałacu". Skierowaliśmy się w stronę salonu i zasiadliśmy na kanapie. Ash włączył telewizor. Leciały jakieś bajki. Tak, BAJKI. Jesteśmy bardzo dziecinni, jeżeli chodzi o takie rzeczy. Kocham te seriale "Powodzenia Charlie", "Wolf Blood" itp. Zmęczona trochę całym tym cholernym dniem, położyłam głowę na kolana chłopaka. Widziałam jak się uśmiecha, chyba mu się to podobało. Wiem, że to dziwne takie zachowanie, w końcu to mój ex, ale obiecaliśmy, że będziemy tylko przyjaciółmi. Kocham go nadal, ale nie potrafię mu wybaczyć jednej rzeczy. Nie będę teraz grzebać w przeszłości.
- Miley? - powiedział to ze strachem w głosie
- Słucham?
- Musimy porozmawiać - powiedział to tym razem powarznie. Zlekłam się i usidłam normalnie
- O czym? Coś się stało?
- O nas
- No jesteśmy przyjaciółmi - zaśmiałam się cicho, ale jemu nie było do śmiechu
- Właśnie o to chodzi, ja nie chcę być tylko przyjacielem
- Czego ty ode mnie oczekujesz?
- Że mi wybaczysz i wrócisz do mnie. Kocham cię - ułorzyłam usta w kształt litery "o". Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha? Gdyby tak było to nie zdradzał by mnie z kim popadnie. Ugh...i co teraz?
- Gdybyś naprawdę mnie kochał to nadal byśmy byli razem
- Wiem, spieprzyłem wszystko, ale naprawdę tego żałuje
- No nie wiem - zbliżył się do mnie i położył ręce na moich policzkach. Patrzył mi prosto w oczy i powiedział
- Wybacz mi, proszę - pochylił się, żeby mnie pocałować. Oczy zaczęły mi błyszczeć.

Mils przestań, ty tego nie chcesz!
A jednak

Nasze usta w końcu się połączyły, a mnie przeszedł miły dreszcz. Miłe uczucie. Brunet odsunął się i jeszcze raz się na mnie spojrzał. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu wstałam i wybiegłam na ulicę.

Idiotka!!

Nie pobiegł za mną wiedział, że muszę sobie trochę to wszystko przemyśleć. Stanęłam na środku chodnika, zastanawiając się czy przejść przez park, czy na skróty. Wybrałam na skróty, bo chciałam znalezć się jak najszybciej w moim kochanym łóżku. Aby dostać się do mnie do domu musiała przejść przez nie za fajną dzielnicę, chyba najgorszą w ty mieście, ale teraz już nie mam wyboru. Szłam spokojnym krokiem. Usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Odkręciłam głowę, zobaczyłam mężczyznę, wskazywała na to jego postura. Nie widziałam twarzy. Było już po 18, a w tych ciemnościach nic nie widać. Skierowałam wzrok przed siebie i przyspieszyłam kroku, ten ktoś najwyrazniej biegł, bo czułam, że jest coraz bliżej. Stanęłam i odwróciłam się, nikogo nie było, może ja sobie coś ubzdurałam. Gdy nagle poczułam czyiś oddech na plecach.


Justin POV


Huh...stała przede mną, ta mała suka przez którą miałem niezłe problemy. Najlepsze jest, że to siostra Johnsa.

Bieber czas na zemstę.

Odwróciła się w moją stronę. W jej oczach można było zobaczyć przerażanie. Jak ja lubię ten widok.
- Co ty t-tu ro-robisz? - jąkała się, co było zabawne i słodkie. Z resztą w ogóle ona jest cała słodka.
- Kochanie, spaceruje - zaśmiałem się cicho
- Dobra ja muszę iść - popchnęła mnie i ruszyła dalej, ja nie dałem za wygraną i chwyciłem ją za ręke i przyciągnąłem do siebie
- A gdzie ci tak śpieszno?
- Do domu - czułem jak się trzęsła
- Nie bój się nic ci nie zrobię, Miley -pogłaskałem ją lekko po głowie
- Ty-ty mnie pamiętasz?
- Trudno zapomnieć takiej ładnej buzki - uśmiechnąłem się i ujrzałem lekki rumieniec na jej twarzy - Może cię odprowadzę?
- Wolałabym nie
- Serio, wolisz wracać sama, teraz?
- Tak, nie potrzebuję twojej pomocy, wiem jak wrócić do domu - powiedziała to takim tonem, który mnie irytował. Była za bardzo pewna siebie, pora pokazać gdzie jest jej miejsce. Chwyciłem jej nadgarstek i powiedzałem, wyraznie i groznie
- Słuchaj, próbuje być miły, co się rzadko zdarza, a ty mi takim tonem odpowiadasz, co to, to nie moja droga. Nie jestem twoim kolegą, żebyś do mnie tak mówiła, zrozumiano? - wyrwała ręke z uścisku i krzyknęła
- Będę robić co mi się żywnie podoba. Nie jesteś moim ojcem do cholery!
- Kurwa, przestań drzeć tego ryja, bo ja ci zaraz go zamknę, a tego byś nie chciała, więc wracaj szybko do domu, zanim się bardziej wkurwie!! - dziewczyna zrobiła to co chciałem, a po chwili zniknęła w ciemnościach. Co za mała dziwka, działa mi na nerwy. Wsiadłem do samochodu, który miałem niedaleko zaparkowany. Odpaliłem go i ruszyłem w stronę domu. Wyjąłem z kieszeni paczke Marlboro i zapaliłem jedego z papierosów. Otworzyłem okno, bo duszący dym trochę mi przezkadzał. Odprężyłem się. Zanim się spostrzegłem byłem już na miejscu. Wszedłem do środka i skierowałem się do salonu, gdzie byli wszyscy, plus Nina. Spojrzałem na nią. Miała spuchnięty nos. Nie zbyt mnie to obchodziło.
- Yo, Bieber, gdzieś ty tyle był? - powiedział Mike
- No właśnie. Czekałam na ciebie - dodała Nina, na co wywróciłem oczami
- Poszedłem się przejechać. Przy okazji spotkałem siostrę Johnsa - wszyscy się zdziwili
- Od kiedy on ma rodzeństwo? - powiedział Drake
- Kurwa, od 16 lat
- Najwidoczniej Nathan ją ukrywał
- Przede mną - uśmiechnąłem się zadziornie, na co Mike odparł
- Co ty znowu kombinujesz? - podniósł jedną brew i czekał na odpowiedz
- Czas na małą zemstę.....


______________________________________________________________________________
I oto jest nowy rozdział. Przepraszam, że tak pózno.
Następny powinien być w piątek, najpózniej w niedziele.
Chciałabym, żeby ten kto to czyta zostawił po sobie ślad w postaci komentarza, może być zwykła "."
To dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam Oliwia :)

2 komentarze:

  1. Dziękuje za dedyka kochana ❤️❤️rozdział cudowny ❤️ Życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń