Miley POV
Leżałam na łóżku i płakałam. Płakałam z bez silności. Nie wiem co mam robić. To wszystko jest dla mnie bardzo trudne. Nie mam bladego pojęcia czy jej wybaczyć, czy też nie, a Alex? Bardzo mnie zawiódł. Osoba, której tak ufałam okazała się być perfidnym kłamcą. Nie mam to tego dzisiaj głowy. Jestem za bardzo zmęczona.
Przykryłam się kołdrą po sam czubek głowy i zasnęłam
~.~
- Księżniczko - czułam jak Justin próbuje mnie obudzić, ale ja jeszcze nie chcę - Kurwa, Miley!
- Czego? - mruknęłam z pod kołdry
- Rusz ten swój tłusty tyłek i wstawaj. Wiesz która już godzina?
- Nie obchodzi mnie to. Wyjdz - machnęłam ręką
- Że co proszę?
- Wyjdz. Mam ci to przeliterować?!
- Tak to się nie bawimy - czułam chłód, który przeleciał całe moje ciało. Chłopak zrzucił ze mnie kołdrę i usiadł rozkrokiem na mnie. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w jego stronę, zrobił ten swój głupi uśmieszek.
- Co ty chcesz?
- Zgadnij - nachylił się i zaczął powoli całować moją szyję. Włożył swoja rękę pod moja bluzkę i przesuwał ją coraz wyżej
- Nie mam na to ochoty
- Gdybyś nie miała to dawno leżałbym na ziemi - zaśmiałam się, gdy ktoś zadzwonił do drzwi - No do kurwy nędzy! - zszedł ze mnie i ruszył na dół.
Justin POV
Otworzyłem drzwi. Stała w nich niska brunetka. Tak dobrze myślicie...jej matka.
- Czego?! - co za suka. Przerwała mi i to w takiej chwili, a miałem wielką ochotę na Mils
- Odczep się od mojej córki. Zrozumiano?
- Haha, bo co mi zrobisz? Naślesz na mnie tego twojego synka i resztę chłopaków. Nie doczekanie twoje - patrzyła się na mnie z mordem w oczach, co mnie rozbawiało
- Ma tu zejść i wracać do domu
- Ta bo się zgodzi - zaśmiałem się
- Będzie musiała
- Ciekawe jak to zrobisz - gdy się spostrzegłem stało już za nią dwóch gliniarzy
- Dzień Dobry. Czy zastaliśmy Miley Johns? - kurwa. Niezła jest
- Tak. A czemu pytasz?
- Jesteśmy zmuszeni zabrać panią Miley do domu. Proszę ją zawołać
- Nie zrobię te...- odwróciłem się, kiedy usłyszałem kroki za sobą. Dziewczyna zeszła na dół w zwykłych dresach. W nich też wyglądała bardzo seksownie
- O co chodzi? - zerkała to na mnie, to na matkę
- Musi pani iść z nami
- Jakim prawem?
- Nie ma pani ukończonych osiemnastu lat, więc odpowiada za panią matka
- Nigdzie nie idę! - jej twarz zmieniła kolor na czerwony
- Niech pani nie utrudnia
- Justin? - zwróciła się w moją stronę
- Idz. Ja teraz nic nie mogę zrobić
- A zobaczymy się pózniej?
- Oczywiś... - nie dokończyłem bo przerwała mi Melanie
- Twoje nie doczekanie - wyszły. No to zajebiście. Zadzwonieędo chłopaków. Może wyjdziemy gdzieś na miasto. Wyjąłem Iphona z kieszeni i wybrałem numer Ryana
Pip...Pip...Pip...- Halo?
- No siema. Jakieś plany?
- Nie ma żadnych
- Okay to zbieraj chłopaków i jedziemy na imprezę. Za pół godziny u mnie - rozłączyłem się i wszedłem do swojego pokoju. Wyjąłem z szuflady czystą bieliznę i pokierowałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic. Założyłem na siebie czarne spodnie z krokiem i białą bokserkę. Potargałem lekko włosy i zszedłem na dół. Położyłem się na kanapie i czekałem na resztę ekipy. Nie trwało to długo. Do środka wparowali wszyscy oprócz Mika
- Bieber. Wstawaj. Jedziemy - powiedział Cody
- Tylko gdzie?
- Tam gdzie zawsze - uśmiechnąłem się i wstałem z kanapy. Wszyscy weszliśmy do swoich samochodów i ruszyliśmy do klubu "Anaconda"
***
Weszliśmy do środka pełno było tam pijanych lasek, czekających na to aż ktoś ich wezmie do pokoju. Usiedliśmy przy naszym stoliku. Skąpo ubrana "kelnerka" zapytała nas o zamówienie
- 6 razy piwo
- Okay - puściła mi oczko i zniknęła w tłumie, ale szybko się zjawiła z naszym zamówieniem
- Może się dosiądziesz? - spojrzałem na miejsce wolne obok mnie. Dziewczyna kiwnęła głową - No to mów jak taka śliczna dziewczyna ma na imię
- Victoria
- Ładnie - przerwał mi Drake
- Bieber nie przynudzaj
- Spierdalaj - syknąłem
***
Impreza się rozkręcała. Wszyscy byliśmy lekko podpici. Victoria siedziała już mi na kolanach. Nagle w oddali zobaczyłem blondynkę.
No nie tylko nie ona
- Kto ją tu zaprosił? Sean...
- Cholera to nie ja
- A kto do kurwy? - dziewczyna podeszła do nas i spojrzała się na mnie. Nim się obejrzałem spoliczkowała mnie. Co za suka. Zepchnąłem z siebie Vicki i wstałem. Chwyciłem mocno Nine za rękę i pociągnąłem na bok
- Jeszcze raz to kurwa zrobisz, a rozpierdolę ci tą piękna buzkę, rozumiesz?
- To ty się całujesz z jakąś laską. A ja? Jak mam się czuć?
- A czy ja ci do cholery coś obiecywałem? Nie, więc spieprzaj - jak ona mnie wnerwia. Nawet nie wiecie jak bardzo
- Co ja jakaś zabawka, która się wyrzuca jak się znudzi
- Nie denerwuj się, bo zmarszczki ci się porobią - chwyciłem ją za podbródek i pocałowałem. Nie chcę stracić takiej dziewczyny. Ona jest zajebista w łóżku. {...}
Obudziłem się u siebie w pokoju, ale nie sam. Obok mnie leżała Nina. Nie patrzcie tak na mnie, ona jest niesamowita w tych rzeczach. Wstałem i poszedłem do łazienki. Wziąłem krótki prysznic. Lepiej żeby jej nie było kiedy wyjde.
Hm...grzeczna dziewczynka
Miley POV
Jestem wściekła na mamę. Całą drogę do domu się kłóciłyśmy, ale kiedy już dotarłyśmy ja zamknęłam się w pokoju, aż do teraz. Nie będę tu siedziała wbrew swojej woli. Obudziłam się o 8:00 nie miałam ochoty spać. Całą noc myślałam jak się stąd wyrwać i wymyśliłam. Wyjdę przez okno. Nie jest aż tak wysoko. Spakowałam sobie ubrania i inne potrzebne mi rzeczy. Pojadę do Justina, albo lepiej zadzwonię po niego. Sięgnęłam po telefon, który leżał na biurku i wykręciłam jego numer.
Pip...Pip...- Witaj Skarbie - moje policzki stały się czerwone, szczęście, że tego nie widział
- Hej. Przyjedziesz po mnie?
- Um...matka cię puściła?
- A czy ja potrzebuję jej pozwolenia?
- Będę za sekundę - rozłączył się.
Minęło 5 minut usłyszałam trąbnięcię. Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam samochód chłopaka. Otworzyłam je i rzuciłam torbę z ubraniami. Przełożyłam najpierw jedną, a potem drugą nogę. Siedziałam na parapecie i rozmyślałam, czy na pewno skoczyć. Usłyszałam jak otwierają się drzwi od mojego pokoju. Alex wparował do niego jak poparzony
- Co ty do cholery robisz?! Złaz stamtąd! - odwróciłam się w jego stronę i posłałam przepraszające spojrzenie. Zeskoczyłam z parapetu. Nie zbaczając na ból przeszywający moje nogi, wbiegłam do samochodu
- Jedz!
- Spokojnie. Już do mnie jedziemy
- Nie - spojrzał się na mnie zszokowany
- Jak to?
- Pamiętasz jak mówiłeś żebyśmy razem gdzieś wyjechali?
- Tak, ale mówiłaś, że masz szkołę
- Jestem zmienna
- No dobra to jedziemy
- Teraz? - nie odpowiedział mi. Jechaliśmy, sama nie wiem gdzie. Chyba do nikąd. Nie mam pojęcia jak przeżyjemy bez kasy, ale ważne, że mamy siebie. To mi wystarczy.
Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej.
- Wysiadaj - zmarszczyłam brwi i zrobiłam pytającą minę
- Po jaką cholerę?
- Nie ufasz mi?
- No wiesz nie wiem czy nie chcesz mnie zgwałcić, czy co? - zaśmiałam się
- Marzysz o tym od dawna - oblizał usta. Boże jak ja lubię kiedy to robi, prawie po każdym wypowiedzianym słowie.
On jest mój szmaty, tylko mój.
Weszliśmy do baru. Um..tak mi się wydaje. No dobra nie będe się nad tym głowić. Podeszliśmy do kasy, żeby kupić jakieś hot-dogi. Stała tam jakaś wysoka rudowłosa.
- W czym mogę pomóc - zjadała go wzrokiem. Co się dziwić to przecież grecki bóg.
- Poproszę dwa hot-dogi z ketchupem - rudowłosa uśmiechnęła się zalotnie. Stanęłam na palcach żeby dosięgnąć do jego ucha
- Ma na ciebie ochotę - szepnęłam
- A kto nie ma - stanęłam na równe nogi. Położyłam rękę na jego pośladek i z całej siły uszczypnęłam - Miley! - pisknął jak mała dziewczynka. Złapał się za obolałe miejsce. Wszyscy się na nas patrzyli jak na jakiś idiotów. Kobieta wróciła i podała nam to co chcieliśmy
- Należy się 6 dolarów - Justin dał jej pieniądze i weszliśmy do samochodu
- Przez ciebie już nie miała na mnie chrapki - ukrzyżował ręce na piersi i zrobił nadąsaną minę
- Bo zrozumiała, że jesteś mój
- Twój?
- A tak nie jest? - oblizał usta i nachylił się składając pocałunki na moich gołych ramionach
- Nie w samochodzie
- To przecież takie romantyczne - nie przerywał swojej czynności. Przeszły mnie miłe dreszczę. Odepchnęłam go lekko od siebie
- Nie kiedy jem
- Jesteś okropna - przewróciłam oczami.
***
Całą drogę gadaliśmy. Sama nie wiem o czym, ale rozmówca to z niego jest. Co chwile "Yhm", wnerwiało mnie to. W końcu dojechaliśmy. Był to duży dom, koloru białego. Z daleka chyba była plaża. To chyba jakiś pieprzony raj!
Weszliśmy do środka. Wystrój był mieszaniną starego stylu z nowoczesnym
- Ja jestem w niebie - oglądałam wszystko dokładnie - Kogo to dom?
- Był moich rodziców, teraz jest mój
- Pięknie tu jest - chodziłam po salonie i natrafiłam na pewne zdjęcie. To chyba jego rodzina - To ty? - pokazałam na małego blondwłosego chłopca, który pewnie stał obok swojego ojca.
- Tak - uśmiechnęłam się lekko
- Masz piękną matkę - też była niską brunetką jak moja.
Nie, Miley! Nie myśl o tym!
- Dziękuję
- Jak oni oddali ci dom to gdzie teraz mieszkają?
- Mama i moja siostra kilkanaście kilometrów stąd
- A tata? - wziął ode mnie zdjęcie i odłożył na miejsce
- Nie żyje - jego twarz posmutniała. Witaj w klubie
- Bardzo mi przykro
- Dobra nie gadajmy o tym - usiedliśmy na kanapie. Justin włączył telewizje i przełączył na MTV, leciały jakieś głupie realityshow
- Zmęczona jestem - ziewnęłam. Ta podróż była bardzo wyczerpująca
- Chodz tu - szatyn machnął ręką, żebym się zbliżyła. Wstałam i usiadłam rozkrokiem na jego kolanach. Położyłam głowę na jego piersi. Przyciągała mnie jak jakiś magnes. Chłopak głaskał miejsce nad moim tyłkiem. Zamknęłam oczy i zasnęłam
***
Otworzyłam lekko oczy i zamrugałam kilkakrotnie. Jeszcze nigdy tak dobrze mi się nie spało.
- Witaj skarbie - ocknęłam się i skierowałam wzrok do karmelowych tęczówek. Justin siedział i uśmiechał się. Och...jaki on wygodny
- Hej - podniosłam lekko jeden kącik ust, który szybko opadł - Która godzina? - ziewnęłam rozciągając się
- Dopiero 18
- Kiedy wstałeś?
- W ogóle nie spałem - pocałował mnie lekko w policzek
- To co robiłeś ten cały czas? - zmrużyłam oczy i uśmiechałam sie nie śmiało, kiedy on wpatrywał się we mnie
- Podziwiałem, jaką piękną mam dziewczynę - dziewczynę? Czyli jesteśmy już na tym etapie. Jego uśmiech się poszerzył, a na moje policzki wkradł się rumieniec
- Ugh, zamknij się debilu - mruknęłam i momentalnie schowałam twarz w jego klatę. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię tych wszystkich komplementów skierowanych do mnie, bo zawsze, ale to zawsze wyglądam jakby ktoś wysmarował mi mordę czerwoną farbą
- Ej - chwycił mój podbródek i lekko podniósł tak, że patrzyliśmy sobie w oczy - Nie chowaj się przede mną. Jesteś piękna i koniec - westchnął, a po chwili jego usta masowały moje. Uniósł moje ciało, kładąc je na kanapie a sam zawisł nade mną. Wpiłam palce w jego ramię, czując, że brakuje mi powietrza, kiedy pogłębił pocałunek. Mocno przygryzł moją dolną wargę, na co z mojego gardła wydostał się niski jęk. O kurwa. Uśmiechnął się znacząco i przechylił głowę, zmuszając mnie, abym też to zrobiła. Tym samym, miał lepszy dostęp do mojej szyi. Jego wargi delikatnie pieściły skórę tuż pod moim uchem, do momentu aż poczułam jego zachłanny język i zęby na szyi. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem, a palce ciaśniej zacisnęły się na jego ramieniu, kiedy wpił się w moją skórę. Poruszyłam delikatnie nogą, nie chcący ocierając się o jego krocze. Justin od razu zareagował na to, gardłowym jękiem. Czułam jak wypukłość w jego spodniach stale twardnieje i się powiększa. Przesunął dłońmi po moich udach, unosząc materiał jego bluzki, którą miałam teraz na sobie, do momentu, aż ta zatrzymała się na biodrach. Podniósł ją bardziej, ukazując swoim zachłannym oczom moją czerwo-krwistą bieliznę. Po chwili nachylił się nade mną, patrząc głęboko w moje oczy.
- Idealny kolor- z cwanym uśmiechem przygryzł dolną wargę.
-Wiedziałam, że ci się spodoba- zachichotałam owijając kosmyk włosów na palec wskazujący- No, a teraz dalej, pokarz co potrafisz kocie- ścisnęłam dłonią jego kroczę, na co on rozszerzył szeroko oczy.
-Kocham cię- uśmiechnął się szeroko i wpił wargami w moje. Kocham cię, na te słowa w moim brzuchu stado motylów, postanowiło sobie urządzić pierdolony piknik. Hej,hej motylki, właśnie zaraz będę uprawiała seks z bogiem seksu, ślińcie się suki.
Zepchnęłam jego ciało z mojego, chcąc trochę kontroli i przewagi nad nim. Usiadłam okrakiem, tyłkiem na jego wybrzuszeniu.
-Jak bardzo mnie chcesz?- odpięłam żółwim tempem pasek od spodni i zaraz po tym leżał na malutkiej kupce naszych ubrań. Przyszła również kolej na jego spodnie, które odłożyłam po drugiej stronie łóżka, starałam się to robić jak najwolniej się da. Wyglądał pięknie jak się niecierpliwił i denerwował. Wróciłam do mojej poprzedniej pozycji poruszając wolnymi ruchami tyłkiem, co strasznie go podniecało, gdyż zamknął powieki, cicho pojękując.
-Cholernie bardzo- ułożył dłonie na moje biodra, poruszając nimi razem ze mną.
-Więc..- złapałam za gumkę jego czarnych bokserek, ciągnąc za nią w dół, kiedy jego przyjaciel ukazał się w pełnej okazałości moim oczom.
-Więc będę cię pieprzył, cholera..- warknął, przewracając nas, tak, że teraz ja leżałam pod nim. Ustawił się pomiędzy moim nogami, kiedy jego cała długość weszła we mnie. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, zaciskając powietrze.
-Justin- jęknęłam, czując się idealnie.
-Wiem, podoba Ci się to..- wychrypiał tuż przy moim uchu, ciągle przyspieszając swoich pchnięć. Postanowiłam się nie zamykać w sobie, bo w końcu mamy cały dom dla siebie, więc piszczałam i ciągle powtarzałam, wrzeszcząc, jego imię.
-Tak, kochanie.. krzycz głośniej, uwielbiam jak to robisz- kontynuował wchodzenie i wychodzenie ze mnie, a ja czułam, że zaraz eksploduje.
-Ju-ustin- pisnęłam, gdy wszystko wokół mnie zaczęło wirować, a obraz całkowicie mi się zamazał. Czułam, że zaraz dojdę.
-Dalej Kochanie..- jego ciało napięło się, a jego członek powoli zaczynał sztywnieć we mnie. Wstrząsy opanowały całe moje ciało, kiedy dotarłam do szczytu. Justin warknął w moje usta, składając na nich ostatni pocałunek. Przewrócił się na drugą stronę, leżąc na materacu. Owinął władczo rękę wokół mojej tali, przyciągając mnie do maksimum.
_____________________________________________________________________________
Czytasz=Komentujesz
Rozdział nie wiem kiedy. Nie będe pisać "scena +18", bo to bez sensu. Nie jesteście mali, żeby wam pisać, że to nie dozwolone dla osób w waszym wieku
Pozdro xo