sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 22

Rozszerzyłam maksymalnie oczy, patrząc na postać stojącą za jednym z krzaków, które nas otaczały. Zaschło mi w gardle, a serce zaczęło niemiłosiernie bić. Światło księżyca rzuciło malutki promień na jego usta, które uformowały się w chytrym uśmieszku, zanim wycofał się do tyłu i zniknął.
- Spadamy stąd - wymamrotał Justin, spychając mnie, tak że dupskiem usiadłam na błocie. Zaklęłam do siebie, wstając. Byłam cała ubabrana w tym gównie. Zajebiście.
- Justin! Zabije cię - warknęłam, przygryzając wargę.
- Sam nie wyglądam lepiej - spojrzałam na szatyna, racja cała koszula zielona. Zabawnie wyglądał, kiedy szybko próbował zapiąć guziki w koszuli.
Po szybkim i długim marszu wróciliśmy do reszty gości. Chcieliśmy przejść obok, niezauważeni, żeby znaleźć coś co dałoby się włożyć, ale nie poszło po naszej myśli, a przed nami stanęła zszokowana Pattie.
- Justin Drew Bieber, co to ma znaczyć?! Jak wy wyglądacie!? - zlustrowała mnie uważnie wzrokiem, a następnie chłopaka. Musiało to wyglądać dziwnie, bo zniknęliśmy ubrani w czyste ciuchy, a wróciliśmy tak. Czyli ja w poplamioną sukienkę. Wyglądałam jakbym tarzała się w gównie. Moje nogi jak i stopy wyglądały, jakbym nie wiedziała co można zrobić z wodą i mydłem.
Zerknęłam kątem oka na szatyna. Też nie wyglądał najlepiej. Bluzka pognieciona, a włosy.. Wyglądał jakby dopiero skończył uprawiać gorący seks.
- Jezu, mamo, nie patrz się na nas jakbyśmy właśnie skończyli uprawiać seks na stole, w czasie obiadu, u Obamy - jęknął brązowooki, miętoląc moje palce w jego - Byliśmy nad stawem
Spojrzała na nas wzrokiem typu "Serio? Myślisz, że jestem głupia?", na co Justin jej odpowiedział głupim uśmieszkiem. Tak, idioto... pogrążaj nas dalej.
Dobrze, że impreza na tyle się rozkręciła, że ludzie w ogóle nie zwracali na nas uwagi. Jedni tańczyli, a drudzy, cóż.. ledwo co trzymali się na nogach.
- Myślę, że powinniście iść do hotelu się przebrać. Nie chcę, żebyście się obydwoje rozchorowali. A szczególnie ty, Miley - uśmiechnęła się opiekuńczo. Moja głowa od razu wystrzeliła w górę, patrząc na nią zdziwionym wzrokiem. O co chodzi z tym "a szczególnie ty, Miley"? Jezu, ona wie? Złapałam dłoń brązowookiego i ścisnęłam ją mocno. Zerknęłam kątem oka na niego i wyglądał jakby też był w kompletnym szoku.
 - Co masz na myśli?- wtrąciłam.
Pattie zaśmiała się cicho, kręcąc głową - Mój synek sobie poradzi, a ty jesteś taka chudziutka, że pewnie to przeziębienie przeszłoby w coś bardziej gorszego
Wypuściłam głośno powietrze, a z moich ust uciekł długi, zdenerwowany chichot.
- Om, tak. Tak, masz racje - w duchu dziękowałam Bogu, że to tylko to. Kurewsko się przestraszyłam tego, że mogła wiedzieć. Ale z drugiej strony.. kto mógłby jej niby powiedzieć, że jestem w ciąży?
- To my już idziemy. Dobranoc - chłopak pocałował swoją mamę w policzek. Zdążyłam jej jeszcze pomachać, zanim pociągnął nas w stronę budynku.
- Kurwa. Moje serce - położył dłoń po lewej stronie klatki piersiowej, oddychając ciężko.
- Justin?
- Hm?
- Ale wiesz, że będziemy musieli jej powiedzieć?- zapytałam, patrząc przed siebie.
- Wiem, ale na pewno nie teraz

~.~
Siedziałam po turecku na łóżku, a pomiędzy moimi udami stała miseczka z chipsami. Przeczesałam lekko moje mokre włosy. Aktualnie w TV leciały Pingwiny z Madagaskaru.
Drzwi od łazienki otworzyły się a ze środka wyleciały kłęby pary, a potem Justin.
Było tu przytulnie i nowocześnie. Cały wystrój opierał się na kolorze białym, a z okna był przepiękny widok.
Ciągle w mojej głowie odtwarzał się obraz tego mężczyzny, a raczej jego uśmiechu. Był przerażający. Co róż na moich odkrytych ramionach pojawia się gęsia skórka, gdy sobie o nim przypomnę.
Zmarszczyłam brwi, gdy w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka mojego telefonu.
Zerwałam się na równe nogi, biegnąc w stronę kuchni. Odblokowałam ekran, czytając uważnie treść wiadomości.

Od: Cleo
Mam dla ciebie niespodziankę, laska. Będzie już czekać przed drzwiami jutro rano, więc pospieszcie się kochani xD

Niespodziankę? Ciekawe co już znowu wymyśliła. Odpuściłam sobie pomysł z pytaniem jej co to takiego, bo wiem, że by mnie tylko wyśmiała. Odłożyłam telefon z powrotem na blat i wróciłam do pokoju.
Justin leżał rozłożony na łóżku, śmiejąc się z czegoś co oglądał na swoim telefonie.
- Z czego się śmiejesz? - usiadłam na jego kroczu i oparłam dłonie na jego gołej klatce piersiowej, próbując spojrzeć na ekran, ale mi na to nie pozwolił.
Parsknął jeszcze głośniejszym śmiechem, kręcąc przy tym głową.
- Pokaż mi! - sapnęłam. Wyrwałam telefon z jego dłoni, a kiedy spojrzałam co na nim było pokazane, wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Usuń to - pisnęłam, zakrywając dłonią oczy. Na zdjęciu byłam ja cała obsypana brokatem z głupią pozą. O ile dobrze pamiętam, była to nasza pierwsza randka?
- Wyglądasz tu jak jedenastoletnie dziecko - oblizał dolną wargę. Spojrzał na ekran ponownie, a następnie na mnie - Jezu, jak wyseksiałaś - powiedział poważnym tonem, co spowodowało u mnie kolejną falę śmiechu.
- Co zrobiłam?
- Wyseksiałaś - poruszył zabawnie brwiami, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Nie ma takiego słowa, głupku - uderzyłam go otwartą dłonią w czoło.
- Teraz już jest - wzruszył ramionami, uśmiechając się szeroko.
- Dobra - rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając miski z moimi ukochanymi chipsami - Gdzie one są?
- Jakie one?
- Paprykowe chipsy, debilu - splunęłam, mrużąc oczy, żeby wyglądać groźniej i na bardziej wkurzoną.
- Są w moim brzuszku - zrobił dziubek, masując swój brzuch.
- Jak to? Jak mogłeś? - pisnęłam.
- Z tego co wiem to nie powinnaś jeść takich rzeczy. To szkodzi dziecku, więc rusz dupsko po jakieś jabłko, cokolwiek. Oczywiście przed pójściem, ładnie mi podziękujesz - mruknął, przyciągając mnie do siebie. Złapał w zęby moją dolną wargę, cicho warcząc. Zaśmiałam się i złożyłam soczysty pocałunek na jego malinowych ustach.
 - Cleo ma jakąś niespodziankę dla mnie - uśmiechnęłam się lekko, głaszcząc palcami jego twarz. Ułożyłam wygodnie moje ciało na jego. Był takie cieplutki, zresztą jak zawsze..
- Wiesz co to? - jego palce rysowały niewidzialne wzorki na moich odkrytych ramionach, a miętowy oddech uderzał o moją twarz.
- Nie mam pojęcia. Kazała nam być jak najszybciej jutro z rana, więc chyba powinniśmy się już położyć spaćku - zagruchałam jak do małego dziecka, robiąc przy tym dzióbek.
- Do rana to ja mam ochotę cię dzisiaj pieprzyć, kochanie - warknął, przyciągając mnie do siebie.
-Grzeczniej, Justin, grzecznie j- wybuchłam śmiechem, trącając palcem jego nos. Cholernie mnie podniecały jego niegrzeczne słówka i uwielbiałam je wręcz. Pisnęłam głośno, gdy szatyn zacisnął palce po moich bokach i przewrócił nas tak, że teraz ja leżałam pod nim. Wpił się brutalnie w moje usta, a jego dłoń powoli schodziła do gumki moich białych spodenek.

~.~
- Justin, wstawaj! - wskoczyłam na jego plecy, gdyż spał na brzuchu, cały zaplątany w kołdrę.
- Jeszcze chwilka, kochanie. Chodź tu do mnie - wymamrotał w poduszkę, zachrypniętym głosem. Przycisnął moją czyściutką twarz- brałam przed chwilą prysznic- do swojego spoconego, brudnego boku.
- Zostaw mnie. Śmierdzisz - jęknęłam, próbując się wyrwać z jego uścisku.
- To zapach pięknego, dłuuuugiego seksu, więc nie wiem o co ci chodzi - uniósł lekko głową, patrząc prosto w moje oczy. Był cholernie blady i zaspany.
 - Wiesz, że już powinniśmy być w drodze? Rusz się, Justin - warknęłam, schodząc z łóżka. Zaczęłam zbierać nasze ciuchy z podłogi, żeby chociaż trochę wyglądało tu normalnie, a nie krzyczało z kilometra "właśnie w tym pokoju był uprawiany najostrzejszy seks stulecia"
Obejrzałam się przez ramię, gdy usłyszałam ponownie ciche pochrapywanie. Okej, dam mu jeszcze pół godziny.
Po godzinnym ogarnianiu tego syfu, wreszcie mogłam chwilę odpocząć. Justin już był w pełni ubrany i ogólnie to już był gotowy do wyjścia.
-Musimy się jeszcze pożegnać z Pattie, Carly, Chazem..- uśmiechnęłam się szeroko. Spojrzałam w bok i zauważyłam jego zniesmaczoną minę, gdy szukał swoich okularów przeciwsłonecznych.
Oho, więc dzisiaj pan Justin Bieber nie jest w najlepszym humorze.

Po pożegnaniu się ze wszystkimi, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę. Justin w ogóle się nie odzywał, co mi nie przeszkadzało, co jak co, ale czasami uwielbiam posiedzieć w ciszy.
Kiedy samochód się zatrzymał pod naszym domem, wybiegłam z niego jak poparzona. W głowie miałam tylko jedno.. tą słynną niespodziankę.
Jak tylko spojrzałam przed siebie, stanęłam jak wryta, otwierając szeroko usta.
-Co ty tutaj robisz?


__________________________
Dobra, ostatni raz wstawiam taki krótki rozdział.
Mam nadzieję, że jest ok?

4 komentarze:

  1. awww! jest świetny! zazdro talentu! i życzę dalszej weny :))
    zapraszam do siebie http://art-of-killing.blogspot.com/2015/04/rozdzia-05.html :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku świetny *o* <3, no mam nadzieje że ostatni raz taki krótki XDD weny:*

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Świetny *.* /Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nastepnyyy! !! SUPER ! JESTEM NAJLEPSZA! <3

    OdpowiedzUsuń