Jęknęłam głośno, uświadamiając sobie, że już ponownie nie zasnę, choć byłam potwornie nie wyspana. Wróciliśmy o trzeciej? Czwartej? Nie wiem dokładnie, ale nie żałuje, że z nimi pojechałam, bo było zajebiście. Nie powiem... siedziałam cała obsrana, gdy światło z zielonego zmieniło się na pomarańczowe, co znaczyło, że zaraz wyścig się zacznie. Nie mogłam powstrzymać drgania nóg, ale kiedy Justin pogłaskał mnie opiekuńczo po kolanie i uśmiechnął się w ten swój niesamowity sposób, poczułam się o wiele lepiej. Po wygranej tego głupka, postanowiliśmy to opić i wyruszyć na podbój pobliskich klubów. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale przysięgam, że to ostatni raz.
Chwyciłam swój telefon, który leżał na szafce nocnej przy łóżku. Wstałam robiąc małe kroczki do łazienki. Kiedy już tam weszłam, zamknęłam szczelnie drzwi i szybko zadzwoniłam do mojej kochanej księżniczki.
Po trzech sygnałach usłyszałam jej głos. Jezu... Tęskniłam za nią.
- Miley?- spytała ze zdziwieniem w głosie.
- Tak, to ja
- Boże! - pisnęła mi do słuchawki, a ja szybko odsunęłam telefon od głowy
- Ciszej trochę
- Jak mogłaś tyle czasu się nie odzywać? Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Podobno byłaś w szpitalu? Nic ci nie jest? - zadawała pytanie po pytaniu, a ja miałam ochotę zamknąć jej buzię i mocno przytulić.
- Zamknij się.. Mam większy problem - przygryzłam lekko wargę i odparłam - Jestem w ciąży
- Słucham?
- To co słyszałaś - moje oczy zrobiły sie szkliste, ale nie rozpłakałam się, nie tym razem.
- Kochanie gratuluję!
- Dzięki, ale..
- Ale co?
- Jak mam to powiedzieć Justinowi - nagle usłyszałam skrzypnięcie otwierających się drzwi.
- Musze kończyć. Niedługo się odezwę. Cześć Van - koniec rozmowy.
- Co masz mi powiedzieć? - spytał mnie szatyn. Stał ze zmarszczonymi brwiami i rękoma założonymi na piersi, opierając się o framugę drzwi. Był ubrany w szare, zwężane na łydkach, dresy i biały podkoszulek, idealnie opinający jego mięśnie brzucha.
- Nic. Lecę się przejść - próbowałam go wyminąć i jak najszybciej nie móc patrzeć mu w oczy, ale mi na to nie pozwolił, stojąc dalej w przejściu.
- Mogę przejść? - stanęłam, opierając rękę na biodrze. On nigdy nie ustąpi.
- Nie wyjdziesz dopóki nie dowiem się o co tobie chodzi - powiedział, wpychając mnie dalej w głąb łazienki. Kiedy odsunęłam się od niego, zamknął drzwi, przekręcając gałkę.
- O co ci teraz do cholery chodzi? Przecież nic się nie dzieję - to nie jest dobry moment, aby powiedzieć mu całą prawdę.
- Hm.. Masz okres prawda?
- Tak, ale co to ma do.. - przerwał mi, oblizując nerwowo wargi.
- To jakim, kurwa, sposobem bierzesz tabletki. Myślisz, że jestem głupi? - warknął. Poczułam nieprzyjemny dreszcz, który rozszedł sie po całym moim ciele. Zrobiło mi się słabo i brakowało mi powietrza, czując na sobie jego wzrok - Zabrakło ci języka? Zadałem ci pytanie, a teraz czekam na odpowiedz - szarpnął mną, a jego palce boleśnie wbiły się w moją skórę.
- Przestań. To boli, Justin - próbowałam się uwolnić z jego uścisku, ale na nic... Był silniejszy ode mnie.
- To powiedz mi w końcu o co chodzi - krzyczał coraz głośniej, a ja już nie miałam siły. Miałam ochotę zwinąć się w kłębek na łóżku i po prostu zasnąć. Byłam już zmęczona tym wszystkim.
- Serio chcesz wiedzieć? - wrzasnęłam, wyrywając sie z jego uścisku - Jestem w ciąży. Zadowolony? Będziesz tatusiem - z moich oczy lało sie morze łez. Nie mogłam tego powstrzymać. Przyłożyłam rękę do ust kiedy zdałam sobie sprawę co powiedziałam.
- Co ja zrobiłam.. - szepnęłam, kręcąc głową.
Stał i gapił się z pustym wyrazem twarzy. Był oszołomiony.
- Żartujesz sobie? Kurwa, ciężko jest pamiętać o tabletce codziennie rano? - przeczesał włosy, szarpiąc za końcówki. To co robi kiedy jest wkurwiony.
- To była tylko jedna.. - szepnęłam, a mój głos łamał sie z każdym wypowiedzianym słowem.
Szatyn wyciągnął telefon z kieszeni, szukając czegoś w nim.
- Co-co ty robisz? - podeszłam bliżej, ale nie dotknęłam jego. Bałam się, że zaraz wybuchnie.
- Jeszcze głupio pytasz? Załatwiam ci tabletki wczesnoporonne.. - wymamrotał, jakby to było oczywiste.
- Nie - powiedziałam stanowczo.
- Jak to, kurwa, nie? - zmarszczył brwi, nadal patrząc tępo w ekran iPhone.
- Nie będziesz mi niczego załatwiał. Urodzę to dziecko, rozumiesz? - sama nie wiem skąd się wzięła ta pewność siebie w moim głosie. Za żadne skarby bym tego nie zrobiła. To my zjebaliśmy. To dziecko nie jest niczemu winne i ma prawo żyć.
Gdy uniósł wzrok, patrząc prosto w moje oczy, pożałowałam, że się w ogóle odezwałam.
- Zdajesz sobie sprawę z kim rozmawiasz, skarbie? - zrzucił wszystkie kosmetyki stojące na szafce, obok umywalki - Pytam sie - złapał mnie za ramię, mocno ściskając.
- Justin..
- Ty tępa suko. A może jednak mnie zdradziłaś? Dobrze ci sie z nim pieprzyło, hm? - śmiał się ironicznie, ciągle popychając mnie i szarpiąc.
- Przestań.. Proszę - jestem bezsilna, nic nie warta. To był błąd. Czemu ja już wtedy nie wyjechałam? Czemu? Nagle usłyszałam dzwięk rozbijającego się szkła o zimne kafelki.
- Kurwa - krzyknął. Zsunęłam się po ścianie, siadając w kącie.Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, dławiąc się łzami.Obserwowałam jak Justin, zaczął wszystko zwalać z półek w potężnej furii. Kopnął jeszcze kosz z brudnymi ciuchami, zanim wyszedł z łazienki. Usłyszałam głośny huk na dole, więc pewnie wyszedł z domu.
Wybuchnęłam głośnym płaczem, kładąc się na zimnych kafelkach.
~.~
- Miley? - ktoś szturchnął mnie w ramię - Miley, pobudkaOtworzyłam przerażona oczy, a tętno podskoczyło mi do maksimum. Jeżeli wrócił Justin już po mnie...
- Nie dotykaj mnie - zerwałam się z miejsca, wracając z powrotem tam gdzie wcześniej siedziałam, kuląc się jak mała dziewczynka.
- Juz spokojnie, to ja. Co tu się stało? - Cleo podeszła do mnie, a następnie kucnęła.
- Co ty tu robisz?
- Byłyśmy umówione na zakupy. No wiesz początek listopada, trzeba zaopatrzyć się w coś cieplejszego - uśmiechnęła sie lekko. Wstała i podała mi rękę, a ja ją złapałam, robiąc dokładnie to co ona.
- Kurde.. - westchnęłam - Musiałam zapomnieć - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało jak po przejściu tsunami. Na podłodze pełno szkła i różnych gówien. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak gówno, nawet i gorzej.
Gdzie sie podziała ta Miley Johns, która nigdy by nie pozwoliła, żeby jakiś dupek ją skrzywdził? No tak, dawno spieprzyła.
Przetarłam lekko oczy, czując kolejna fale łez.
- Ej, kochanie.. - Claudia przytuliła mnie do siebie - Powiesz mi co jest? - zapytała łagodnie.
Tak, tego mi było trzeba. Typowo babskiej rozmowy --jak na filmach--
Kiedy założyłam na siebie dresowe spodnie i jakąś rozciągniętą bluzkę, usiadłyśmy razem na sofie w salonie włączając jakąś beznadziejną komedię romantyczną. Cleo znalazła lody czekoladowe w zamrażarce i dodała tam wszystko co znalazła w kuchni, dosłownie. Zaczynając od różnych słodkości, kończąc na owocach. Nazwała to "Specjał Claudii".
Nałożyłam na łyżeczkę odrobinę deseru i zaczęłam sie mu przyglądać.
- Miley? Co ty robisz? - podniosła brwi i bacznie mi sie przyglądałam.
- Boje się tego zjeść
- Nie marudz i jedz - podwinęła nogę pod tyłek, szeroko się uśmiechając.
- Dobra - wsadziłam łyżkę do ust, zdejmując językiem lody - Moja kuchareczka - zaśmiałam się, a ona nadal sie we mnie wpatrywała - Co?
- W końcu się usmiechnęłaś- mrugnęła do mnie - A teraz mów co stało się z łazienką
Westchnęłam, odkładając deser na stolik.
- Jestem w ciąży - spuściłam wzrok. Jakoś teraz łatwiej mi sie o tym mówi.
- Co? - wydawała się być w szoku, ale szybko zamieniła to na ogromny, szczery uśmiech - Ja pierdole.. To cudownie! - klasnęła zadowolona dłońmi.
- Cudownie? - z czego ona się cieszy?
- Jezu! - schowała usta w dłoni.
- Co znowu?
- Przeklęłam!
- I?
- I? Musze się nauczyć tego nie robić przy was - powiedziała śmiertelnie poważnie, kładąc dłoń na moim brzuchu i patrząc na niego, no nie wiem.. z uwielbieniem?
- Zaczynam się bać - pisnęłam, uciekając na sam koniec kanapy.
- Boziu, jak to będzie dziewczynka załatwię jej sesje zdjęciowe gdziekolwiek będzie chciała. A jak urodzi się chłopczyk, to..
- To?
- To będzie wyścigowcem. Nie. Nie. Będzie modelem.. O tak.. To jest cudo.. - wsadziłam jej łyżeczkę z górą lodów do buzi, aby sie zamknęła.
- Wiesz, chyba więcej ci już nic nie powiem - pokręciłam przecząco głową.
Głośno przełknęła zawartość swoich ust, następnie oblizując dolną wargę - Kocham dzieci i przygotuj się na to, że jak już sie urodzi, będę tu 24/7 - skwitowała.
No no, ta niegrzeczna Cleo kocha dzieci.
- Załamujesz mnie - uśmiechnęłam się szeroko.
- Wiem, mamusiu - zaśmiała się. Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale boi się jak zareaguję.
- Gadaj - mruknęłam.
- Co?
- Wiem, że chcesz o coś zapytać - spojrzałam się na nią.
- Co na to Justin? Jak to przyjął? Chyba, że mu jeszcze nie powiedziałaś?
I właśnie jak Cleo skończyła, drzwi z impetem się otworzyły, a w progu stanął Justin, nawalony w trzy dupy.
- Naprawdę muszę odpowiadać? - skrzywiłam się, patrząc jak szatyn siada na schodku, który prowadził do salonu, i próbuje rozwiązać lewego buta, mamrocząc coś pod nosem.
- Okej, to ja już uciekam. Trzymaj się i powodzenia. Kocham - pomachała w moją stronę Cleo. Rzuciła krótkie "cześć" w stronę chłopaka i wyskoczyła z domu.
Justin, podtrzymując się ściany, stanął przede mną. Z daleka było czuć alkohol i zapach marihuany od niego.
-Tęskniłaś Skarbie?- uśmiechnął się szyderczo, ściskając w dłoni mój nadgarstek.
_______________________________________________________________________________
Siemka!
Jest nowy rozdział. Nie wiem czy spodziewaliście sie, że tak zareaguję.
Kocham was i do następnego !
Rozdział zajebisty, ale czemu tak rzadko dodajesz rozdział? Na prawdę szkoda :/ Ale świetnie Ci wychodzi pisanie tego bloga! *-*
OdpowiedzUsuńDziękuje 😍
Usuń♡ nie wiem co napisać...w głowie mam dużo myśli ale raczej nie przeleje tego do komentarza. Rozdział jest świetny, ale do cholery...co ten debil ma zamiar jej zrobić!?
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ♥ weny :*
/Jagoda
Zobaczysz
UsuńUwielbiam Twojego bloga. Codziennie wchodzę I patrze czy jest juz nowy. Super piszesz. Życzę dalszych sukcesów :D
OdpowiedzUsuńBoziu, dzięki <3
UsuńJak zawsze genialny i pełen emocji ♥ niech ten dupek w koncu się ogarnie... :/ weny ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział :) weny!
OdpowiedzUsuńświetny blog! <3
OdpowiedzUsuńhttp://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe ff z Justinem Bieberem:)
dołączyłam do Twoich obserwatorów, liczę na to samo:)
ps. możesz mnie informować:)
już :)
Usuń