To zdanie ciągle krążyło mi po głowie. Jakby kaseta w starym radiu się zacięła i tekst ciągle, w kółko się powtarzał.
Poczułam, że uścisk Alexa na mojej dłoni zaczął się stopniowo zmniejszać. Spojrzałam na niego smutnym i przepraszającym wzorkiem, bo wiem, że go zawiodłam.
Nawet na mnie nie spojrzał, tylko wyszedł bez słowa.
- Wszystko w porządku? - zapytała ta sama pulchna kobieta, co przywiozła mnie tu na wózku.
- Tak, w jak najlepszym - uśmiechnęłam się sztucznie, naciągając bluzkę na mój goły brzuch. Czyli we mnie rodzi się nowy człowiek?
Interesujące.
Czułam się tak dziwnie. Było mi wszystko obojętne. Pewnie jakbym teraz wyszła na dwór, potrąciłby mnie pierwszy lepszy samochód. Jakbym straciła w sobie życie.
Chwileczkę... A czy właśnie tak nie jest? Zniszczyłam sobie życie jak i życie Justina. Właśnie...Justin!!!
Wybiegłam jak poparzona z sali, kierując się z powrotem do poczekalni.
- Przepraszam! A co z następną wizytą? Co z rozmową o dziecku? Proszę wrócić.. - krzyknęła. Olałam ją, podchodząc do Cleo.
- M, nic ci nie jest? - chwyciła moją twarz w ręce i patrzyła z przerażeniem w oczach.
- Tak, to tylko z nerwów.. - wzruszyłam ramionami - Mówili coś?
- Jest właśnie przeprowadzana operacja. Tylko to - westchnęła z poirytowaniem - A Alex?
- Um, musiał wyjść na chwilę - mrugnęłam w jej stronę i zajęłam miejsce na niebieskim krzesełku. Zapewne wyszedł zapalić, albo nie chce mnie widzieć?
Położyłam instynktownie dłoń na brzuchu, gładząc delikatnie jego wierzch.
Co ja robie!?
~.~
- No dalej chłopie! Jesteś silny, nie poddawaj się...
~.~
- Justin! - pisnęłam, podbiegając do niego. Chwyciłam jego dłoń, uśmiechając się, że jego klatka piersiowa opada i się podnosi.
- Proszę się odsunąć.. - upomniał mnie lekarz, odsuwając mnie przy tym od łóżka.
- Gdzie go zabieracie? - zapytałam, odprowadzając Justina wzrokiem, póki nie zniknęli za rogiem. Usta miał lekko rozchylone i wychodziła z nich ogromna, żółta rurka. Wszędzie gdzie nie spojrzałam zawijały się różne przewody i małe rureczki.
- Na oddział intensywnej terapi. Operacja się udała, a jego stan jest stabilny, ale to nie znaczy, że już wszystko dobrze. Musi być pod stałą obserwacją - powiedział i poszedł śladami swoich kolegów.
- Kiedy mogę się z nim widzieć? - krzyknęłam z desperacją w głosie. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, a serce waliło jak opętane.
- Zaraz podejdzie do pani pielęgniarka. Ona o wszystkim poinformuję
- Dobrze - usiadłam, klaszcząc dłońmi w uda.
- Bardzo się cieszę - Claudia przytuliła się do mnie.
- Yhm - mruknęłam cicho.
- Justin Bieber? - zaczepiła nas wysoka kobieta, o lśniących blond włosach.
- Tak? - spytałam cicho. Kobieta patrzyła cały czas w swój notes.
- W takim razie proszę za mną - podniosła na nas wzrok. Ruszyłyśmy do sali gdzie leżał Justin. Cleo nie poszła ze mną, bo mogła tylko jedna osoba.
Zatrzymałyśmy się przed wielkimi metalowymi drzwiami. Nabrałam powietrza w płuca, a potem głosno je wypuściłam. Nogi miałam jak z waty. Czego ty się kurwa tak denerwujesz? Uciekłaś z tym chujem do Toronto..a ty się martwisz takim gównem?
Kobieta otworzyła drzwi, a ja szybko weszłam do środka. przed moimi oczami ukazał sie Justin jebany Bieber. Serce zaczęło walić mi coraz mocniej. czułam, że zaraz eksploduje. Uduszę go kiedyś, przysięgam.
Podeszłam do niego bliżej i usiadłam na krześle przy łóżku.
- Jakby coś się działo, to proszę mnie wołać. Ja zaraz wrócę sprawdzić co u niego - uśmiechnęła się i opuściła pomieszczenie.
- Co ty znowu zrobiłeś idioto? Wiesz, że z trudem cię odratowali? Przepraszam, ale ja nie mam zamiaru zostać sama z małym problemem - położyłam ręke na brzuchu - Gdybyś nas zostawił, nie wytrzymałabym tego, rozumiesz? - pisnęłam, gładząc jego tatuaże opuszkami palców.
- Proszę ciszej.. - skarciła mnie kobieta. Kiedy ona wróciła?
Siedziałam tak, patrząc na jego klatkę piersiową, chociaż dzięki temu naprawdę czułam jakby tu ze mną był, bo nic innego się nie ruszało, kiedy powieki stały się coraz cięższe, aż w końcu zasnęłam.
~.~
- Co?
- Kicia, podaj mi wody - zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła. W końcu ujrzałam Justina. On się obudził!!
- O matko boska. Ty... - zakryłam usta ręką. Wstałam, żeby nacisnąć ten zasrany guzik. Nie ważne, że zaplątałam się w jakieś gówno.
- Jezu, ogarnij się - warknął cicho, marszcząc czoło.
- Zaraz ktos tu przyjdzie, czekaj chwilę - poklepałam go po brzuchu.
- Ał, ał, ał. Kurwa. Mils, siadaj na dupie. Teraz!
- Sory - westchnęłam chwytając go za rękę - Tak się bałam - chwyciłam kubek z wodą i podałam mu go. Wypłukał buzię i wypluł wszystko do miseczki.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - powiedział zachrypniętym głosem, opierając sie o łokieć. Kiwnęła twierdząco głową. - Daj mi papierosa.. - rozchyliłam lekko usta i podniosłam brwi.
- Chyba cie pojebało do ko.. - przerwał mi grozny męski głos.
- Spieprzyłeś robotę Bieber - warknął. Odwróciłam się w stonę drzwi. Stał tam potężny niggas, który miał mnóstwo tatuaży na rękach i kilka na twarzy. Gęsia skórka pojawiła mi się na rękach.
Boże, Max??!!
Ja mam jakieś pieprzone DEJA VU?!..
_______________________________________________________________________________
Cześć!
Na początku chcę wszystkich przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam. Nie miałam latopa.
I jeszcze za to, że jest taki krótki, ale chciałam podzielić go trochę, bo byłby za długi.
Dzięki za 3000 wyświetleń i za każdy komentarz.
KOCHAM WAS!
Czekam na next!! Rozdział świetny tylko szkoda że krótki ;/ no i życzę weny:*
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam za to,a le obiecuję, że następny będzie dłuższy :) ♥
UsuńJa codziennie wchodze i sprawdam czy jest nowy rozdział ;) kocham to ff <3 rozdział fajny :) jestem ciekawa jak Justin zareaguje na to że Miley jest w ciąży.
OdpowiedzUsuńŻycze weny i czekam na następny :* /Jagoda
Bardzo mi miło :) ♥
UsuńKiedy dodasz następny ? Kocham to
OdpowiedzUsuńNiedługo, tylko skończę ♥
UsuńŚwieeetny, jak każdy inny <3
OdpowiedzUsuńChcęęę już!! :p
OdpowiedzUsuńKieedy nastepny? :D <3
OdpowiedzUsuń