środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 7

Miley POV

Nie mam pojęcia czemu tu jeszcze jestem. Przecież nie znam w ogóle Justina, ale coś mnie do niego ciągnie. Niestety nadal jest dla mnie zwykłym dupkiem. Stałam odwrócona w stronę okna, gdy nagle ktoś mnie objął. Odwróciłam się gwałtownie. Zobaczyłam Maxa. Zagotowało się we mnie.
- Co ty robisz?! - kurwa.
- Przy Justinie możesz być taka, ale do mnie miej szacunek - Jezu jaki on musi mieć tupet, żeby jeszcze tu być.
- Szacunek? A ty w ogóle wiesz co to znaczy? - moja twarz zaczęła zmieniać kolor. Ja nie wierze, że dla niego jeszcze jest jakaś nadzieja.
Dupek.
- Wyszczekana jesteś.
- A żebyś wiedział - zaśmiał się cicho i podszedł, łapiąc mnie w talii.
- Wyglądasz tak seksownie jak się złościsz - szepnął mi do ucha, przy okazji przygryzając płatek mojego ucha. Zamurowało mnie. Odepchnęłam go.
- Co ty sobie kurwa myślisz?! - zamachnęłam się, żeby go uderzyć, ale zatrzymał moją ręke i mocno ścisnął.
- Radziłbym ci tego nie robić - zaciskał uścisk mocniej.
- To boli. Przestań!
- Dobra, ale pamiętaj jeszcze się zobaczymy - zdrygnęłam się na dzwięk tych słów. Stanęłam w progu pokoju.
- Justin ja muszę już wracać do domu. Niedługo powinni cię wypisać.
- Okay. Dzięki - wyszłam bez żadnego porzegnania. Szłam w stronę drzwi wyjściowych. Zauważyłam, że pada deszcz. Poszłam na przystanek, akurat przyjechał mój autobus. Usiadłam na końcu. Oparłam głowę o szybę. Alex będzie pewnie na mnie wściekły, a obiecałam mu, że już nigdy więcej tak nie zrobie. No cóż raz się żyje. Zastanawiam się czy nie zerwać kontaktu z Bieberem. Nie znam go. Nie wiem kim jest, co robi, kompletnie nic. Najlepiej jeśli tak zrobie.

2 miesiące pózniej

- Vanessa mogłabyś szybciej?
- Już chwile
- Jak można godzine przymierzać jedną sukienkę?
- Przypominam ci, że to ty flirtowałaś z jakimś gościem przed sklepem tyle czasu
- Okay masz mnie
- Nie, nie biorę jej, bo dostane zaraz białej gorączki
- Dobrze to ja będe czekać przed sklepem - ach...koniec wakacji, czas nauki. Jutro rozpoczęcie roku w nowej szkole, ale nie powinnam narzekać. Znam te liceum bardzo dobrze. Kiedy Alex się tu uczył, spędzałam tu mnóstwo czasu. Najlepszą wiadomością dla mnie jest to, że mój brat wraca do nauki. Od jutra zaczyna się znowu uczyć w tym miejscu. Cieszę się, bo będzie mógł iść na studia itp, ale zastanawiam się jak pogodzi pracę z nauką. Nie chciał mi tego powiedzieć. Od paru tygodni mamy słaby kontakt ze sobą. Mówi się trudno.
- Miley możemy wracać - spojrzałam na Van była cała poobwieszana torbami, a ja miałam tylko dwie.
- To chodzmy - poszłyśmy na parking. Schowałyśmy zakupy do bagażnika i wsiadłyśmy do mojego Range Rovera.

***

- Pa Mils
- Do zobaczenia jutro
- Do zobaczenia - ruszyłam w drogę do domu.

***

Rzuciłam się na łóżko i włączyłam laptopa. Weszłam na różne portale typu facebook, twitter czy instagram. Sprawdziłam to co chciałam i spojrzałam na zegarek, była 20. O dziwo byłam bardzo zmęczona. Ten dzień mnie tak wykończył. Wstałam z łóżka i poszłam założyć pidżame. Weszłam do łazienki. Zerknęłam w lustro. Jezu jak ja wyglądam. Wyglądałam gorzej niż gówno. Umyłam zęby i poszłam spać.

~.~

- Miley, Miley. Wstawaj!
- o co chodzi? - nie wiedziałam co sie dzieje
- Dzisiaj pierwszy dzień nauki - wstałam i otarłam dłońmi oczy. Zobaczyłam Alexa stojącego przede mną. Miał na sobie czarne spodnie z krokiem i białą bokserkę. Wyglądał niezle.
- Szykuj się zaraz wychodzimy -  czekałam chwile, aż wyjdzie z pokoju, gdy już to zrobił wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej jasne spodnie z wysokim stanem, bordową podkoszulke i jakąś czystą bielizne. Weszłam do łazienki by załatwić poranne sprawy. Nie zajęło mi to długo. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Alex i jadł śniadanie. Pochwyciłam jabłko i ugryzłam kawałek.
- Możemy jechać - blondyn spojrzał się na mnie ze zdziwieniem
- Czemu się tak patrzysz?
- Zazwyczaj nie wychodzisz bez śniadania - machnęłam mu przed twarzą nadgryzionym jabłkiem.
- O to moje śniadanie
- Jak tam chcesz.... Zbierajmy się - wstał z krzesła, podszedł to dzrzwi i włożył czerwone supry, a ja białe conversy przed kostke. Gdy wychodziliśmy, przy okazji wziełam czarną skurzaną kurtkę na wypadek deszczu. Jest wrzesień, mimo tego, że jest +20 stopni może też padać w końcu to jesień. Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę szkoły. Pamiętaj ten rok ma być najlepszym jaki pamiętasz.


Znalezliśmy się na parkingu szkolnym. Trudno było znalezć miejsce. Od groma różnych aut i to jakich. Pewnie wszystkie kosztowały fortunę. No nic. Wyszłam z samochodu, a za mną Alex.
- No ta ja lecę - blondyn skierował wzrok na mnie i mrugnął. Odwrócił się i ruszył w stronę liceum. Ja bym zrobiła to samo, ale obiecałam Van, że na nia poczekam. {...}
Minęło 5 minut. W końcu przyszła. Wyglądała zjawiskowo, miała na sobie krutką sukienkę w kwiaty i rzymianki. Cudnie się wszystko konponowało z jej figurą.
- Van wyglądasz cudnie
- Dziękuję - uśmiechnęła się szeroko, a w jej oku błysnęła taka iskierka.
- No to co masz pierwsze?
- Chemia - powiedziała to z takim zarzenowaniem.
- Ja też, czyli mamy razem - złapałam Vanessę za rękę i pociągnęła za sobą w stronę budynku. Popchnęłam lekko drzwi i weszłyśmy do środka.
- I jak ci się podoba?
- Robi wrażenie
- No ja myślę. Chodz poszukamy naszych szafek - szafki znajdowały sie na parterze. Miałyśmy numer 115 i 117. Nie zajęło nam to długo. Wpisałyśmy odpowiedni kod i już.
- O nie!
- Miley co sie stało?
- Zapomniałam torby z książkami, ale chyba nie będziemy dzisiaj nic ważnego robić
- No tak. Będzie jak zawsze przedstawienie się i omówienie danego przedmotu
- Uff.... - z tego pośpiechu zapomniałam kompletnie wszystkiego. Cholera.
- Ja ci dam jakiś notatnik i długopis, żebys miała cokolwiek - wręczyła mi wszystko do ręki i uśmiechnęła się przy tym
- Dziękuje. Kochana jesteś
- Nie ma sprawy. To co idziemy?
- Tak - ruszyłyśmy w stronę sali chemicznej, gdy nagle ktoś na mnie wpadł i wytrącił mi wszystko z ręki.
- Uważaj jak chodzisz suko! - chłopak skierował na mnie wzrok. Czy on mnie właśnie nazwał suką?
- To ty patrz gdzie leziesz! Co ja jakaś nie widzialna jestem, czy co?! - kurwa
- Najwyrazniej tak - przyjrzałam sie twarzy chłopaka, wydawała mi się znajoma, ale nie wiem dlaczego.
- Spieprzaj
- Wyrażaj sie trochę, nie jestem twoim kolegą
- Odejdz ode mnie
- Zadziorna jesteś. Dobra nara - mrugnął do mnie, a mi sie zbierało na wymioty.
- Miley, ja ci bym nie radziła się z nim kłócić. Narobisz sobie wrogów w pierwszy dzień szkoły
- To ten dupek niech patrzy jak idzie. Ja nie zaczęłam tylko on! - tak krzyknęłam, że ten dupek odwrócił się i skarcił mnie wzrokiem. ja mu na to pokazałam środkowy palec.
- Miley, ja serio mówię, on nie wygląda na takiego grzecznego chłopczyka
- Mam go w dupie!
- Ja chce cię tylko ostrzec, a ty sie od razu denerwujesz
- Bo mnie wkurwiasz - ruszyłam w stronę klasy. Po chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy weszliśmy do sali. Ja z Vanessą usiadłam w ostatniej ławce od strony okna. Nagle do klasy weszła niska szatynka w okularach. Jezu jak ona wygląda. Przedstawiła się, miała na imię Elizabeth Swan. Rozdała każdemu kartki gdzie były wszystkie informacje. Jej imię, telefon, email itp. Okazało się, że jest naszą wychowawczynią. To cudownie.Wyczujcie ten sarkazm. Złożyłam kartkę na kilka części i schowałam do tylnej kieszeni moich spodni. Spojrzałam się na Van, która chyba próbowała coś powiedzieć.
- No mów
- Sory Mils, masz racje przesadzam z tym chłopakiem
- Nie musisz przepraszać. Wiesz, że nie umiem się na ciebie gniewać
- Okay - ta lekcja tak jak i wszystkie zleciały bardzo szybko, no znaczy prawie został mi jeszcze tylko w-f, ale teraz mam przerwę obiadową. Napisałam do Van, że nie mogę wrócić z nią do domu, bo mam jeszcze jedne zajęcia. Weszłam na stołówke. Była tam chyba cała szkoła. Każdy był podzielony na jakąś grupę np. popularni, kujoni, sportowcy itp. To nie sa tylko jakieś głupie przesądy tylko prawda. Podeszłam do sklepiku i kupiłam wodę. Chciałam usiąść przy wolnym stoliku, ale ktoś mi przezkodził, a mianowicie ten idiota.
- Ej to miejsce jest zarezerwowane dla mnie
- Doprawdy, a jest gdzieś podpisane, bo ja tu nie widzę, żeby było napisane "to miejsce dla dupka" - chłopak przysunął się do mnie i objął w talii.
- Kochanie, wyglądasz tak seksownie, że brałbym cię tu i teraz, ale niestety nie mam dzisiaj czasu - co za...nie, nie mogę się tak denerwować, ale to silniejsze ode mnie.
- Kim ty do cholery jesteś?
- Z tego co pamiętam to Justin Bieber słonko - Justin? Kojarzę skądś to imię, ale nie pamętam dokładnie skąd. Nagle wtrącił się...Alex?
- Bieber odpierdol się od niej - spojrzałam w oczy brata, jeszcze nigdy nie widziałam tyle nienawiści do kogoś.
- Ha. Co to jakiś twój fagas? Co ty nie umiesz obronić się sama? - szatyn zerkał na mnie i na Alexa, chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał. Kurwa.
- Nie jakiś fagas tylko jej brat, a ty spieprzaj, albo obiję ci te twoją głupią mordę - Bieber przysunął się do mnie i szepnął mi do ucha.
- No, no niezłego masz brata - odsunął się i odszedł.
- Alex co to miało być?
- Nie gadaj z nim, w ogóle nie zadawaj się z tym typem - kim on jest, żeby mi rozkazywać. Boziu przenajświętsza trzymaj mnie.
- Bo co, zabronisz mi?
- Gdyby byli tu rodzice...
- Ale ich nie ma! - wybiegłam ze stołówki i weszłam do pobliskiej toalety. Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam płakać. Czemu on zawsze posługuję się rodzicami. Ich już nie ma i nigdy nie będzie. Zawsze w nieodpowiednim momencie o nich wspomina. Brakuje mi bardzo taty i mamy. Czemu Bóg zabrał mi te osoby na których mi bardzo zależało? To jest nie fair.  Nagle usłyszałam dzwonek. Wyszłam z kabiny, podeszłam do zlewu i przemyłam lekko twarz i podąrzyłam w stronę boiska szkolnego gdzie miała odbyć się lekcja w-f. Stanęłam w szeregu. Pani...Cambel? Tak Cambel czytała listę.
- Miley Johns!
- Jestem - nauczycielka spojrzała się na mnie i przymrużyła lekko oczy
- Gdzie twój strój?
- Nie mam
- Dobra, siadaj - zrobiłam tak jak chciała. Usiadłam na pobliskiej ławce i patrzyłam jak reszta dziewczyn się męczy. Była tam jedna, która cały czas się na mnie gapiła. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Była z 2c, czyli starsza ode mnie o rok. Miałyśmy w-f z jej klasą. Patrzyła na mnie jakby chciała mnie zabić. Zaśmiałam się cicho, bo rozbawiła mnie ta sytuacja. Wyciągnęłam telefon i włączyłam jakąś głupią gierkę żeby zabić czas, ale ktoś mi przerwał.
- Jaki z ciebie leń - spojrzałam się na osobę siedzącą obok mnie, był to Ash.
- Odezwał się
- No na pewno mam lepsze ciało od ciebie - wstał i zdjął koszulke. Zaczął się chwalić jaki to on ma kaloryfer. Usiadł mi na kolanach i zaczął tak dziwnie kręcić dupskiem. Wybuchłam śmiechem, przez to każdy się na nas patrzył.
- Blake! Złaz z niej. Srtriptis zrobisz jej po szkole! - krzyknęła pani Cambel. Ja przez to zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać. Ash trochę speszony wstał ze mnie i usiadł obok.
- Nie śmiej - chłopak spojrzał na mnie i zrobił mine biednego szczeniaczka.
- Dobra przestane jak mi coś powiesz
- No słucham
- Kim jest ta dziewczyna, co się tak patrzy?
- Która?
- No ta - wskazałam palcem na blondynke
- Aaa...to Nina. Chodzę z nią do klasy
- Kto to w ogóle jest?
- Nina Dobrev, największa dziwka w tej szkole. Jedno pstryknięcie palcem i jest twoja, ale "podobno" się zmieniła, bo ma chłopaka.
- Kto by z nią chciał chodzić?
- Bieber - przekręcił oczami
- Justin?
-No, a chodzi tu jakiś inny Bieber
- Wiesz no nie wiem. Ja nikogo tutaj nie znam
- No dzięki wiesz
- Sory - Cambel krzyknęła, że już koniec. Poszłam pod szatnie chłopaków żeby zaczekać na Asha aż się przebierze. Usłyszałam, że ktoś idzie. Spojrzałam się w stronę skąd dochodziły kroki. Ujrzałam Nine. Dziewczyna stanęła przede mną.
- Co chcesz? - powiedziałam to z takim zażenowaniem
- Odpieprz się od mojego chłopaka!
- O co ci chodzi?! - kurwa zdziwiłam się. Przypruła się do mnie z byle powodu
- O to żebyś go zostawiła!
- Kogo?!
- Nie udawaj idiotki. Chodzi o Justina!
- Dziewczyno ogarnij się!
- To ty go zostaw!
- A co ja takiego zrobiłam, huh?
- Przymilałaś się do niego na stołówce!
- Co?! To chyba on do mnie
- Haha nie bądz śmieszna. On mnie kocha i nigdy by tego nie zrobił!
- To byś się zdziwiła....Dobra skończ
- Jak będe chciała
- Z idiotkami nie będe gadać - blondynka rzuciła się na mnie z pięściami. Zadała mi cios w nos, ja jej się odwdzięczyłam. Na szczęście Ash i jego kolega odciągnęły nas od siebie, bo inaczej byśmy się tam pozabijały.
- Dziewczyny spokojniej - powiedział chłopak, który trzymał Nine
- Puść mnie - powiedziała Nina takim piskliwym głosem. Wyrwała się z uścisu i poszła
- Wow co tu się stało?
- Lepiej nie pytaj
- Okay, a jestem Liam - chłopak podał mi rękę, którą uścisnęłam
- Miley - uśmiechnęłam się co chłopak odwzajemnił
- Mils idziemy?
- Tak - z Ashem ruszyliśmy w stronę jego samochodu


_______________________________
Proszę o pozostawienie komentarza

4 komentarze: