Justin POV
- Bieber! - zerwałem się szybko z łóżka i pobiegłem do kuchni, skąd dobiegał hałas
- Co się stało?! - zobaczyłem brunetkę, która majstrowała coś pod zlewem, przy tym kręciła kusząco dupą. Podszedłem do niej, nachyliłem się i pocałowałem kawałek odkrytych pleców - Idiotko, wystraszyłaś mnie - dziewczyny wstała i otrzepała się. Skrzyżowała ręce na piersi
- Kran się popsuł
- A ty próbowałaś go bardziej popsuć?
- Nie. Chciałam go naprawić
- Od tego jest hydraulik, a ty nie powinnaś się do tego zabierać, bo jeszcze rączki pobrudzisz - zaśmiałem się, a ona walnęła mnie z otwartej ręki w klatę. Złapałem się za miejsce uderzenia - Ała? - czujecie ten sarkazm
- Jesteś śmieciem - uśmiechnęła się nie śmiało
- Którego ubóstwiasz najbardziej na świecie - podniosła lekko brwi
- Chciałbyś. Co dzisiaj robimy?
- Ty możesz pozwiedzać, a ja muszę jechać coś załatwić
- A myślałam, że gdzieś wyjdziemy
- Nie dzisiaj - spuściła wzrok w dół. Chwyciłem jej podbródek i podniosłem - Ale może jutro pójdziemy na plaże
- Okay - przytuliła mnie mocno i przygryzła płatek mojego ucha, na co cicho jęknąłem
- Która godzina? - oderwała się ode mnie i spojrzała na zegarek, który miała na ręcę
- Po 13, a c...
- O Kurwa! Muszę juz lecieć - chwyciłem torbę i kluczyki, rzuciłem tylko kilka słów - Pieniądze masz na szafce. Pa, kochanie - wbiegłem do samochodu i szybkim ruchem odpaliłem silnik
Miley POV
Pip...Pip...PIp - Witam tu firma "Zdziałamy cuda" w czym mogę pomóc?
- Potrzebuję hydraulika. Kran się popsuł
- Dobrze, zaraz kogoś wyślę. Do widzenia
- Um..a adres nie potrzebny?
- Namierzymy pani komórkę
- Okay. Do widzenia - koniec rozmowy
Usiadłam na kanapie i włączyłam MTV. Uwielbiam oglądać ten kanał, akurat leciał mój ulubiony program "U Kardashianów". Oglądanie przerwał mi dzwoniący telefon. Ktoś dzwoni do Justina. Nie powinnam odbierać, ale jak to coś ważnego? Najwyżej będzie zły. Spojrzałam na ekran.
Połączenie przychodzące Joe
Odebrałam.
- Halo
- Bieber?
- Yy..jego dziewczyna
- Wow, on ma dziewczynę? - słyszałam zdziwienie w jego głosię. Co w tym takiego dziwnego? - No nic, gdzie on jest?
- Pojechał gdzieś, ale...
- Dobra, na razie - koniec rozmowy
Aha? To było dziwne. Nie ważne. Podeszłam do drzwi, bo ktoś, a raczej wezwany hydraulik zapukał.
- Dzień dobry - stanął przede mną wysoki chłopak o kruczo-czarnych włosach, miał na sobie zielony kombinezon coś typu ogrodniczek i białą ciasną podkoszulkę. Hmm...przystojny jest i to jak, ale w porównaniu do mojego Justina to jakiś paszczur. Tak bardzo skromnie
- Zapraszam - rzucił krótki uśmiech, który odwzajemniłam. Skierowaliśmy się do kuchni. Podszedł do popsutego kranu. Oparłam się o framugę i obserwowałam każdy jego najmniejszy ruch. Trwało to mniej niż 15 minut
- Gotowe - wstał i wytarł ręce w ściereczkę. Odwrócił się i zaczął iść w moja strone. Stanął przede mną
- To ile sie należy? - spojrzałam się w jego brązowe tęczówki
- Jak dla ciebie, to - przeciągnął "o" i zrobił minę jakby sie zastanawiał - 20 dolarów i piwo - uśmiechnęłam sie i przerzuciłam pasemko włosów za ucho. Podeszłam do szafki i wzięłam pieniądze, które po chwili mu podałam
- Mam kogoś - chłopak podrapał się po głowie
- Nie martw się, jestem gejem - podniosłam brwi jak tylko mogłam
- Serio? Ale po co mnie na piwo zapraszasz?
- Widzę, że jesteś nowa, bo nigdy cie tu nie spotkałem - westchnął - Chciałem być miły
- Jeżeli to prawda to z tobą pójdę, tylko kiedy?
- Może być dzisiaj?
- Um...nie ma sprawy
- To przyjadę po ciebie o 20
- Okay - odprowadziłam go do drzwi. Pożegnał mnie uściskiem - To do zobaczenia
- Pa - wróciłam do oglądania telewizji.
Siedziałam, tak dobre kilka godzin. Spojrzałam na telefon. Szlag! Już 19! Mam tylko godzinę na przygotowanie się! Weszłam na górę podeszłam do szafy i wyjęłam
(zamiast szalu, to jeansowa kurtka z ćwiekami)
Weszłam do łazienki i włączyłam prysznic. Zdjęłam zbędne ubrania. Woda spływła po moim ciele. Chwyciłam truskawkowy żel pod prysznic, wycisnęłam trochę na ręke i wmasowałam w siebie. Gdy wyszłam, wytarłam się dokładnie i założyłam wybrany komplet. Rzęsy przeczesałam tuszem, a usta podkreśliłam bezbarwnym błyszczykiem. Włosy związałam w kitke. Zeszłam do salonu i spojrzałam na zegarek. Jest 19:50. Coś mi tu nie pasuje, a tak! Ten frajer jeszcze nie wrócił. W chuj z nim. Jego sprawa. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi podbiegłam do nich i otworzyłam. Czekał już poznany dzisiaj chłopak
- Wow! - zrobił wielkie oczy - Ale wyglądasz
- Jesteś miły. Idziemy?
- A buty? - spojrzałam na swoje gołe nogi
- O kurde! - chwyciłam białe szpilki i je założyłam - Teraz jestem gotowa - uśmiechnął się. Wzięłam swój telefon i zamknęłam drzwi. Weszliśmy do czarnego BMW. Chłopak odpalił auto i ruszyliśmy.
- A tak w ogóle jestem Zayn
- Miley - poprawiłam się na siedzeniu - Gdzie jedziemy?
- Do super klubu
- Aha - wierciłam się ciągle
- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Zaufaj mi - złapał mnie za rękę i pokazał swoje śnieżno-białe zęby, po chwili ją zabrał
- Dobra
***
- Zayni! - pochyliła się i pocałowała go w usta
- Hej ślicznotko! - odwzajemnił jej pocałunek, przerwali i oboje spojrzeli się na mnie - Poznajcie się
- Siema laska, jestem Claudia - uśmiechnęła sie szeroko
- Cześć, ja Miley - albo się czegoś naćpała, albo jest taka zawsze
- Super wyglądasz!
- Ty też - naprawdę wyglądała niesamowicie. Miała na sobie czerwoną sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała, przy tym ukazując jej kobiece kształty, czarne szpilki i czerwonokrwiste usta
- Dzięki. Mogę się dosiąść?
- Oczywiście - usiadła na kolanach chłopaka
- Pijecie coś? - spojrzała się na nas obojga - Może być Krwawa Mary?
- Tak. Um...a ty nie jesteś gejem?
- Jestem - zaśmiał się. Nie wiem co ma być w tym śmiesznego? - A to moja przyjaciółka
- To, że okazujemy sobie uczucia nie oznacza, że jesteśmy parą. Kocham go po przyjacielsku - dodała - Trudno go nie kochać
- Teraz już rozumiem - odwróciłam wzrok i zabrałam się za kosztowanie mojego drinka. Słyszałam jak coś szepczą, O mnie!
- Od dzisiaj trzymasz się z nami, okay? - chwyciła mnie za rękę. Spojrzałam się na nią. Wydaje się miła. Co mi szkodzi, i tak tu nikogo nie znam, a oni zapraszają mnie do swojej "paczki"
- Okay
~.~
Wróciłam do domu nad ranem. Było ok. 5. Weszłam do środka jak najciszej, bo szanowny pan może wrócił. Nagle zapaliło się światło, a w przedpokoju stał opierając się o ścianę, nie kto inny jak Justin.
- Gdzie ty się do cholery podziewałaś?! - był ostro zdenerwowany. Jego oczy stały się czarne ze złości, a ja stałam nawalona w trzy dupy i jedyne co chciałam to iść spać
- Mogę się położyć, czy będziesz mi prawił kazania? - chwiałam się na prawo i lewo
- Spadaj - przeczesał swoje włosy i mocno szarpnął za końcówki - Rano pogadamy - podeszłam do schodów. Pokonałam ledwo dwa schody i co? Gleba. Kurwa, po prostu zajebiście. Załatwiłam się na maksa. Poczułam jak unoszę się w górę. Szatyn przerzucił mnie przez ramie i zaniósł na górę. Położył mnie na łóżku i zszedł na dół. Nie miałam ochoty się z nim kłócić, ale jutro mnie to nie ominie.
Miley, masz przesrane - odezwał się głos w mojej głowie
Wiem
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję że się podobał rozdział, trochę bez sensu, ale jest
Uwielbiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńUwielbiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńSupeeer ;* Duuużoo weny i czego tamm chcesz xD //Rosiaczek ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ♥
UsuńRozdział super :) kocham ♡ /Jagoda
OdpowiedzUsuńPS. Weny :*
Dzięki ♥ :)
UsuńŚwietny :* czekam na następny :* Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńZajebisty, teraz się zaczyna jazda. Miłego czytania wszystkim! :)
OdpowiedzUsuń